Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

De Civitate Dei / Państwo Boże

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Modlitwa i człowiek / Święci, błogosławieni i doktorzy kościoła , ludzie modlitwy i nawróceni / św. Augustyn
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1240
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 78 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:18, 29 Wrz 2024    Temat postu: De Civitate Dei / Państwo Boże

Rozdział IX
O przyczynach kar; którymi nawiedzani są zarówno dobrzy jak i źli.

Cóż takiego w klęsce owej (Chodzi o zburzenie Rzymu w 410 r) wycierpieli chrześcijanie, co by się im na pożytek nie obróciło, skoro tylko w duchu wiary nad tym się zastanowią?
Gdy naprzód z pokorą rozważą grzechy, którymi Bóg znieważony tak ciężkie kary na świat zesłał, to chociaż chrześcijanie różnią się wielce od innych ludzi występnych, sromotą zmazanych i bezbożnych, jednakże nie mają się za wolnych od winy aż tak dalece, by się nie mieli uważać za godnych nawet doczesnego karania. Bo już pominąwszy, że każdy, poczciwie zresztą żyjący człowiek, ulega niekiedy pożądliwości cielesnej nie na tyle, żeby się w ohydne pogrążać zbrodnie i w otchłań rozpusty i bezbożności, jednakże w pewne grzechy wpada, choć rzadko, albo o tyle częściej, o ile są mniejsze te przewinienia; to więc pominąwszy, któż się łatwo znajdzie, kto by zachował się jak powinien względem tych właśnie, co przez ich bezgraniczną pychę, rozpustę, chciwość, przez najhaniebniejsze ich zbrodnie i bezbożność, Bóg stosownie do wyrzeczonej przez się groźby zsyła na świat karanie? Kto się znajdzie, co by tak z nimi żył, jak żyć z takimi należy? Zazwyczaj bowiem grzesznie uchylamy się od obowiązku pouczenia ich, upominania, niekiedy nawet karcenia ich i nagany; bądź dlatego, że nam się trudzić nie chce, bądź, żeby im przykrości nie sprawić, bądź wreszcie, żeby się nie narazić na ich nieprzyjaźń, przez co by nam dokuczać i szkodzić mogli w tych rzeczach doczesnych, które zdobyć zapragnie chciwość nasza lub których utraty lęka się słabość nasza. Z tego wynika, że chociaż dobrym nie podoba się życie złych i przeto nie idą wespół ze złymi na potępienie zgotowane dla złych po śmierci, to jednakże, ponieważ pozwalają im na grzechy śmiertelne, bojąc się złych i popełniając przez tę bojaźń grzechy, choć lekkie tylko i powszednie, słusznie wespół ze złymi doczesne kary ponoszą, chociaż wiecznej unikną; i ponosząc wraz ze złymi chłostę Bożą, słusznie kosztują goryczy w tym życiu doczesnym, którego słodycz tak im się ponętną stała, iż dla tamtych grzeszących gorzkimi być nie chcieli.
Jeżeli ktoś dlatego powściąga się od strofowania i karania złych, iż wyczekuje na chwilę stosowniejszą albo iż obawia się, aby ci źli jeszcze się gorszymi nie stali lub żeby nie przeszkadzali innym słabym do życia dobrego a pobożnego i nie prześladowali ich i odwracali od wiary, to wówczas nie będzie to dowodem słabości, lecz przezornej miłości bliźniego. Grzechem jest natomiast, gdy ci, co złych nie naśladują i brzydzą się ich postępowaniem, zezwalają jednak na grzechy cudze, od których by odzwyczajać powinni ludzi złych i strofować ich za nie; a czynią to z obawy, żeby ich nie obrazić; żeby im samym źli nie szkodzili w tych rzeczach, których chociaż i dobrym wolno jest bez grzechu używać, ale których oni pożądają z więk­szą chciwością, aniżeli godzi się tym, co w życiu doczesnym pielgrzymami są i żyją nadzieją dojścia do niebieskiej ojczyzny.

A czynią tak nie tylko ludzie słabszego ducha, co życie rodzinne prowadzą, ludzie dziećmi obarczeni lub do tego dążący, posiadający domy swe i gospodarstwa (do których to apostoł odzywa się, nauczając gminy chrześcijańskie i upominając, jak mają żony postępować względem mężów i mężowie względem żon, dzieci względem rodziców i rodzice względem dzieci;
słudzy względem swych panów i panowie względem sług); nie tylko więc tacy chętnie gromadzą wiele dóbr doczesnych i ciężko się z nimi rozstają, a z tego powodu nie mają odwagi narazić się ludziom, których życie plugawe i występne w obrzydzeniu mają. Ale też i ci, co są więcej uduchowieni, nie skrępowani związkami małżeńskimi, co niewiele potrzebują, by się wyżywić i odziać - często w obawie, by im źli podstępnie lub jawnie nie szkodzili na sławie i zdrowiu, powstrzymują się od upominania ich. I chociaż nie boją się ich aż do tego stopnia, by sami mieli, ustępując przed ich różnymi postrachami i ich bezczelnością, popełniać podobne co oni zdrożności, jednakże nie chcą częstokroć strofować ich o te rzeczy, których wraz z nimi nie popełniają; chociaż mogliby może niejednego do poprawy przywieść strofowaniem swoim. Nie czynią zaś tego, by snadź, gdy im się strofowanego poprawić nie uda, nie narazili się na szkodę lub na stratę zdrowia swego lub sławy; zwłaszcza, że ta obawa nie pochodzi z tego wyrachowania, że uważają swe dobre imię i zdrowie swoje za niezbędne ku urabianiu innych ludzi, lecz raczej ze słabości onej, co sprawia, że miło człowiekowi, gdy o nim pochlebnie mówią i gdy dobrze jest sądzony „od dnia ludzkiego”(1. Kor. 4,3), a taki lęka się złych języków pospólstwa tudzież cierpień cielesnych i śmierci; słowem, obawa ta pochodzi nie z poczucia obowiązku miłości, lecz z powodu owych więzów ludzkiej słabości.

Uważam przeto, że nie jest to drobna przyczyna, dla której razem ze złymi i dobrzy chłostę ponoszą, a mianowicie: iż Bogu się podoba doczesnym też utrapieniem karać zepsucie ludzi. Jedni i drudzy ponoszą karanie, nie -iż jedni i drudzy złe prowadzą życie, lecz, że i ci i tamci miłują życie doczesne, wprawdzie nie w jednakowy sposób, ale jednocześnie. Dobrzy powinniby życiem doczesnym gardzić, aby tamci, karceni i poprawieni, wiecznego życia dostąpili. Jeśli zaś w dążeniu do tego życia źli nie chcą być towarzyszami dobrych, ci powinni ich znosić i miłować, jako się i nieprzyjaciół miłuje, bo dopóki źli żyją, nigdy pewności mieć nie można, czy woli swej na lepszą nie zamienią. W całej tej sprawie nie równą ze wszystkimi, ale daleko większą odpowiedzialność biorą na siebie ci, do których przez proroka rzeczono jest: „On wprawdzie umrze w grzechu swoim, ale krwi jego z ręki stróżowej szukać będą. ” (Ezech. 33,6) Na to bowiem Stróże, czyli zwierzchnicy ludu
w kościołach są ustanowieni, by nie pobłażali, lecz ostro wytykali grzechy.

Ale obok tego nie jest wolny zupełnie od grzechu i każdy inny, który choć zwierzchnikiem nie jest, ale wśród znajomych swoich i przyjaciół widzi wiele rzeczy zasługujących na naganę i skarcenie, a obojętny jest na to, oszczędzając im przykrości dla tych rzeczy, które mu się wprawdzie w tym życiu należą, ale do których się przywiązuje więcej, niż się należy.
Jest nadto jeszcze inna przyczyna, dla której dobrzy doczesne karania cierpią, jak to na przykład było z Hiobem, mianowicie: aby człowiek sam wypróbował własne siły swoje i poznał, do jakiego stopnia Boga bezinteresownie miłuje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Nie 21:19, 29 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1240
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 78 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:34, 29 Wrz 2024    Temat postu:

Rozdział X
Święci nic nie tracą na tym, gdy są pozbawieni dóbr doczesnych.

Rozważywszy to i przejrzawszy osądź, czyliż nie wszystko, cokolwiek się złego przydarzyło ludziom dobrym i pobożnym, wyszło im na dobre?
W przeciwnym razie mniemać by trzeba, że na próżno wyrzeczone są owe słowa Apostoła:„Wiemy, że miłującym Boga wszystko pomaga do dobrego. ” (Rzym. 8,28)
Przypuśćmy, że tracą wszystko, co posiadali: czyż tracą przez to wiarę? Czy tracą pobożność i te skarby człowieka duchowego, który wobec Boga bogaczem jest? (1. Piotr 3,4)
Oto jakie są bogactwa chrześcijan, którymi ubogacony Apostoł tak mówi: „Lecz wielki jest zysk pobożność z przestawaniem na swym. Albowiem niceśmy nie przynieśli na ten świat, ale też nic zabrać nie możemy. Mając zaś pożywienie i obycie, na tym przestawamy. Bo którzy chcą bogatymi być, wpadają w pokuszenie i w sidło, i w wiele pożądliwości głupich i szkodliwych, które pogrążają ludzi na zatracenie i zginienie. Albowiem korzeń wszego złego jest chciwość, której niektórzy pragnąc, pobłądzili od wiary i uwikłali się w wiele boleści. ” 1. Tym. 6,6-10.

A przeto ci, co w onym spustoszeniu miasta potracili doczesne swe mienie, jeżeli je tak sobie uważali jako ten, o którym słyszeli byli: na zewnątrz ubogi, a wewnątrz bogaty, to znaczy, że jeżeli tak świata używali jakoby nieużywający, mogli powiedzieć jako ów ciężko kuszony a ani odrobinę nie uległy pokusie: „Nagi wyszedłem z żywota matki mej, nagi do ziemi powrócę. Pan dał i Pan wziął; jako się panu podobało, tak się stało; niech imię Pańskie będzie błogosławione” , aby jako dobry sługa uważał za majątek wielki tylko wolę Pana swego, w którego ślady wstępując wzbogacałby się na duszy, a bynajmniej by się nie smucił z utraty za życia tych rzeczy, które i tak wkrótce wraz ze śmiercią ma pozostawić. Owi zaś słabsi duchem, którzy jakkolwiek nie przekładali nad Chrystusa tych dóbr doczesnych, jednakże nie bez pewnego przywiązania lgnęli do nich, po ich utracie odczuli, jak dalece grzeszyli byli, miłując te dobra. O ile sami wplątali się w te rzeczy doczesne, o tyle potem żałowali tego wedle przytoczonych wyżej słów Apostoła . Oto trzeba było, iżby ci, co słowa przestrogi tak długo lekceważyli, doświadczeniem się własnym później przekonali. Bo gdy Apostoł powiedział: „Którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie” i tak dalej, to, oczywista, strofuje tu chciwość bogaczy, nie zaś posiadanie majętności, ponieważ gdzie indziej mówi'.„Przykazuj bogaczom tego świata nie rozumieć wyniośle ani pokładać nadziei w niepewności bogactw, lecz w Bogu żywym, który daje nam wszystko obficie ku używaniu; niech dobrze czynią; niech bogaci będą w uczynki dobre, niech łacno dają, użyczają, niech skarbią sobie grunt dobry na potem, aby dostąpili żywota prawdziwego. ”Którzy na takie cele używali swych bogactw, wielkim się zyskiem za małe straty cieszyli i więcej mieli radości z tego, co łatwo dając, bezpieczniej zachowali, niż smutku z tego, co ostrożnie zachowując, łatwo stracili. Bo to tylko zginąć mogło na ziemi, czego się żałowało przenieść z ziemi (do wieczności). Ci, co usłuchali rady Pana swego, gdy mówił: „Nie przechowujcie sobie skarbów w ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje wykopują i kradną; lecz skarbcie sobie skarb w niebie, dokąd złodziej nie przystępuje ani mól psuje; gdzie bowiem jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” - ci w chwilach utrapienia dowiedli, jak mądrze postąpili, nie gardząc radą najprawdomówniejszego Nauczyciela i najwierniejszego Stróża skarbu swojego. Toż jeśli cieszyli się z tego, że bogactwa swoje tam mieli ukryte, gdzie się nie udało nieprzyjacielowi natrafić na nie, z jakże większą pewnością i spokojem mogli się cieszyć, że te bogactwa za radą Bożą tam sobie powędrowały, dokąd nieprzyjaciel w żaden sposób nie trafi. Dlatego też znany nam Paulin, biskup nolański , z bardzo bogatego człowieka stawszy się z własnej woli zupełnie biednym i wielkiej świętości mężem, gdy przez nieprzyjaciół był więziony, tak się w sercu swym modlił, o czym nam później sam opowiadał: „Panie, za złoto i srebro męczony nie będę, gdzie bowiem jest całe mienie moje, ty sam wiesz”. Miał zaś całe mienie swoje tam, gdzie mu je złożyć i przechować kazał ten, który przepowiedział był te klęski, mające przyjść na świat. W taki sposób ci, co posłuszni byli upomnieniom Pana swego, gdzie i jak skarby składać należy, nie postradali nawet doczesnych dóbr, gdy barbarzyńcy wtargnęli. A ci, co żałowali, iż nie posłuchali byli, jak mają z tymi doczesnymi rzeczami postępować, dowiedzieli się później z własnego doświadczenia, czego ich przedtem
mądrość nie nauczyła.

Ale oto wielu spośród dobrych nawet chrześcijan ponosiło męki, by dobra swoje oddali najezdnikom. Tacy ani oddać, ani stracić nie mogli owego dobra, przez które dobrzy sami byli. Jeśli znów woleli męki cierpieć niż oddać „mamonę niegodziwości”, to już dobrymi nie byli. Należało było takich nauczyć, którzy tyle dla złota cierpieli, ile cierpieć dla Chrystusa wypadało, iżby umieli miłować raczej tego, który wiekuistym szczęściem darzy cierpiących za niego, nie zaś złoto i srebro, za które cierpieć godnym było politowania, bądź gdy się te skarby ukrywało kłamstwem, bądź gdy przyznawszy się, wydać je trzeba było. Chrystusa wyznając wśród mąk, nikt go nie utracił, a złoto tylko zachował ten, kto się złota zaparł. Przetoż pożyteczniejsze ponoć były męki, co nauczyły dobro nieskazitelne miłować, od onych dóbr, których miłość udrękę bezpożyteczną sprawiła ich właścicielom.
Wielu też nic nie mających do oddania (wrogom) męki ponosiło, gdyż im nie wierzono. Ale tacy może pragnęli mieć, lecz biednymi byli nie z własnej dobrej woli: należało i im wykazać, że nie tylko posiadanie majątku, lecz sama chciwość mienia zasługuje na takie udręki. Jeżeli zaś kto mając na względzie życie doskonalsze, nie miał schowanego złota i srebra, nie wiem, co prawda, czy zdarzyło się, iżby ktoś z takich, podejrzany o mienie ukryte, był męczony; ale choćby się to i zdarzyło, to zaiste ten, co święte ubóstwo wśród męczarni wyznawał, Chrystusa wyznawał. Więc choć mu nieprzyjaciele nie wierzyli, nie mógł bez nagrody niebieskiej zostać taki na męczarnie oddany wyznawca ubóstwa świętego. Wielu nawet spośród chrześcijan, powiadają poganie, dotknęła klęska długotrwałego głodu. Ależ i to chrześcijanie prawdziwi na pożytek swój obrócili, ze świętą cierpliwością znosząc głód. Bo tych, co od głodu zginęli, wyrwał głód, podobnie jak inna choroba ciała, od nędz życia doczesnego; a których głód nie uśmiercił - to nauczył ich oszczędnego życia i przydłuższych postów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Nie 21:35, 29 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1240
Przeczytał: 16 tematów

Pomógł: 78 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:49, 29 Wrz 2024    Temat postu:

Rozdział XVII
O śmierci dobrowolnej z obawy kary lub niesławy.

Z tego powodu któż by nie miał czysto ludzkiego uczucia przebaczenia dla tych kobiet, co życie sobie odbierały nie mogąc znieść podobnego pohańbienia? Ale znów gdyby ktoś tym, co się same zabijać nie chciały dla powstrzymania kogoś od zbrodni własną swą zbrodnią poczytywał to za grzech, sam by się na zarzut głupoty naraził. Bo przecie jeśli nie wolno własną swą władzą zabijać nawet szkodliwego człowieka i żadne prawo na takie zabijanie człowieka nie pozwala, to samo się przez się rozumie, że kto i sam sobie życie odbiera, zabójcą jest i o tyle winniejszy jest sam się zabijając, o ile był niewinniejszy w tej sprawie, dla której sobie życie odbiera. Skoro Judaszów czyn słusznie potępiamy, i ten nań wyrok prawda głosi 76, iż wieszając się nie tylko nie odpokutował za ową przez się popełnioną ohydną zdradę, lecz raczej winę jej powiększył, ponieważ poniechawszy w rozpaczy miłosierdzie Boże i czyniąc pokutę zatracenia nie pozostawił sobie żadnego wyjścia ku pokucie zbawiennej: o ileż więcej wzdragać się ma przed samobójstwem ten, na kim nic nie ciąży zasługującego na taką karę. Judasz zabijając siebie, zabił człowieka występnego, a mimo to zakończył to życie nie tylko jako winowajca śmierci Chrystusowej, lecz też i swojej własnej, bo choć za swój własny czyn zbrodniczy życie postradał, ale sprawił to innym własnym zbrodniczym czynem. A cóż za sens, żeby człowiek, który nic złego nie uczynił, miał sobie szkodzić i zabijając siebie, zabijał człowieka niewinnego w tym jedynie celu, żeby kogoś innego do winy nie dopuścić? I co za sens, żeby na własnej swej osobie sam miał grzech popełniać dlatego, iżby inny na jego osobie grzechu nie popełnił?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Nie 21:49, 29 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Modlitwa i człowiek / Święci, błogosławieni i doktorzy kościoła , ludzie modlitwy i nawróceni / św. Augustyn Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin