|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nadira87
Probatus
Dołączył: 26 Sty 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:11, 26 Sty 2016 Temat postu: zachwianie |
|
|
Szczęść Boże,
Od dziecka wychowywana byłam w wierze, moi rodzice wręcz fanatycznie zmuszali mnie do chodzenia do kościoła, niekiedy 5-6 razy w tygodniu. Do kościoła, którego mając lat 8-12 nawet dobrze nie rozumiałam. Wchodząc w dorosłość zaczęłam się buntować, uważałam rodziców za katolików pod publiczkę, na zewnątrz piękna okładka, a w środku fałsz i hipokryzja. Nigdy nie pamiętam, żeby powiedzieli, że mnie kochają, lub wspierają, nigdy, żadne nie przytuliło, czy powiedziało będzie dobrze. Zawsze słyszałam, że z niej nic nie będzie, lub po co się za coś biorę, skoro mi się nie uda, nie mówiąc już o tym, jakimi epitetami raczył mnie mój ojciec, jeszcze dziś się to czasami zdarza. Uważałam, że kościół jest pełen właśnie takich ludzi, co to najgłośniej śpiewają, dużo na tacę dają, kłaniają się księdzu w pas, a w domu pokazują zupełnie inne oblicze. To doprowadziło do tego, że gdy skończyłam jakieś 18 lat przestałam chodzić do kościoła. Dziś mam 29 lat, jakiś czas temu przeczytałam pewną książkę, która zwróciła mnie w kierunku Boga. Poczułam potrzebę iść do kościoła. Wybrałam mszę, gdzie w kościele zawsze siedzi raptem 5 osób, nie chciałam żeby mnie ktokolwiek rozpraszał. Siadam zawsze gdzieś w kącie, żeby mi nikt nie przeszkadzał. Początkowo nie chodziłam do Komunii, bo nie byłam gotowa na spowiedź. Na tej mszy ksiądz nie zawsze też spowiadał, w końcu powiedziałam sobie chce iść. Poszłam do kościoła usiadłam w ławce jak najbliżej konfesjonału, ksiądz wszedł do konfesjonału (przed mszą), a mnie ogarnął wstyd, tak dawno nie byłam, nie mogłam się podnieść z ławki, w głowie wciąż słyszałam: Idź, idź, idź. W końcu ksiądz wyszedł z konfesjonału, a ja prawie się rozpłakałam, bo straciłam swoją szanse. I wtedy do kościoła weszła starsza pani, i zaczęła wołać księdza, że przeprasza, ale się spóźniła i prosi o spowiedź, wiedziałam, że dostałam drugą szanse. Spowiadałam się mając gule w gardle. Kupiłam sobie Pismo Święte, które czytam niemal każdego dnia, modlę się codziennie( zarówno przy jednym i drugim bezustannie płaczę). Oglądałam całą masę filmów o ludziach, którzy się nawrócili i im zazdroszczę, bo widzę w nich coś czego, ja nie potrafię znaleźć - wewnętrzny spokój, radość. Ja wciąż chodzę i płaczę, zamykam się w sobie, powraca mój odwieczny problem brak wiary w siebie. Zaczynam sobie wmawiać, że nie zasługuje na to. Tyle lat nie chodziłam do kościoła, że z jakiej racji Jezus miałby teraz przyjść do mnie. Nachodzą mnie myśli, że oszukuje Boga i siebie. Zaczynam wątpić w to, że modle się tak od serca. Snuje się po domu bez celu, nie mogę zasnąć, a jak zasnę to, co kilka godzin się budzę. Nie wiem, jak sobie, z tym poradzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Śro 0:32, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Co do rodziców:
"Nie przechwalaj się niesławą ojca,
albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
11 Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
12 Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
13 A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
14 Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. (Syr 3, 10-14).
Co do sprawy czucia się niegodnym życia we wspólnocie Kościoła i korzystania Jego bogactwa, to zapraszam serdecznie to skorzystania z medytacji o powołaniu Mateusza.
Czyż nie widać tam i ciebie, siostro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Śro 4:33, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Potrzebna jest tylko wiara dziecka, która może góry przenosić. Chyba każdy myślący, nawet mocno wierzący człowiek musi kiedyś zastanowić się, zwątpić, żeby odnaleźć Boga na nowo, na prawdę.
:wink:
|
|
Powrót do góry |
|
|
nadira87
Probatus
Dołączył: 26 Sty 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Śro 8:35, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Dziękuje bardzo za wsparcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:03, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
nadira87 napisał: | Dziękuje bardzo za wsparcie. | Bądź pozdrowiona i żyj w pokoju. Amen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻycieJestPiękne
Signifer
Dołączył: 24 Lis 2015
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Witnica Płeć:
|
Wysłany: Śro 11:08, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Nie ma kogoś kto byłby godny tego co mamy od Jezusa ale On w swej nieskończonej dobroci i Milosci przynagla nas do siebie. Przypowiesc o Synu Marnotrawnym (m in) pięknie obrazuje Boza Milosc...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Water-mix
Princeps prior
Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Śro 11:48, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Witaj , powiem tak : Twoje świadectwo jest wzorowe :)
jak takie rzeczy dzieją się wśód wilków, to nie ma wątpliwości, ze Bog Ciebie wybrał:)
Tyko jeszcze ta niegodność (w sensie wyjątkowości), musisz z nią powalczyć, powiem Ci, ze każdy jest niegodny, ale należy sie cieszyć bo Bóg wybiera niegodnych, zatem trzeba sie cieszyć, a diabeł ktory oskarża
(jedno z imion diabła to oskarżyciel )i ''uświadamia'' nalezy stanowczo odpychać, bo on tak naprawdę usiłuje popsuć relacje z Bogiem lub z bliźnimi
Spójrz, Jezus potrafił powołać ostatniego łotra przed śmiercią i obiecać mu raj:)
Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: "Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas". Lecz drugi, karcąc go, rzekł: "Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił". I dodał: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa". Jezus mu odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju".
Oto jaki jest Bóg, w przypowieścio o Synu Marnotrawnym, ojciec jest obrazem Boga:)
Powiedział też: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"".
a tu szczególnie znamienny fragment Słowa Bożego :)
Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam". Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca".
Dam Ci jeszce jedną radę, jako ze jesteś juz po jasnej stronie mocy:)
Zamiast myslenia o niegodności w to miejsce modl się o rodziców, zeby nawrócili się, pociągnij ich do Jezusa, by byli katolikami praktykującymi :)
Życze Ci wszystkiego dobrego, niech Bóg bedzie z Tobą:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Nie 8:33, 13 Mar 2016 Temat postu: Re: zachwianie |
|
|
nadira87 napisał: |
Wchodząc w dorosłość zaczęłam się buntować, uważałam rodziców za katolików pod publiczkę, na zewnątrz piękna okładka, a w środku fałsz i hipokryzja. Nigdy nie pamiętam, żeby powiedzieli, że mnie kochają, lub wspierają, nigdy, żadne nie przytuliło, czy powiedziało będzie dobrze. Zawsze słyszałam, że z niej nic nie będzie, lub po co się za coś biorę, skoro mi się nie uda, nie mówiąc już o tym, jakimi epitetami raczył mnie mój ojciec, jeszcze dziś się to czasami zdarza.. |
To coś jakby z mojego życia urywki z dzieciństwa i wchodzenia w dorosłe życie . Zresztą do tej pory nie padło ani jedno słowo , że mnie kochaja . Już nawet na to nie czekam . A to ,że w życiu nic nie osiągnę to słyszałam wielokrotnie , tylko ,że ja byłam raczej '' typem'' zdobywcy i zawsze osiągałam to co chciałam . Niektóre krzywdy są zbyt bolesne, żeby o nich zapomnieć i czasami najlepsze co można zrobić, to odciąć się od swoich rodziców. To podejście jest często trudne do zrozumienia dla osób wierzących w „świętość” matki i ojca, rozdartych między wiarą, a swoimi własnymi potrzebami. Ja tak zrobiłam , mimo tego. Gdy małżonkowie mają kłopoty z relacjami między sobą, oddalają się od siebie i zaczynają''chore '' uczucia przenosić na dziecko. Często tak jest , że nie mamy wsparcia u rodziców , a powinnismy .
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Nie 8:34, 13 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|