|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pon 20:24, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Uważam , że msze św. dla dzieci powinny być osobno i specjalnie pod tym kątem prowadzone , ponieważ na normalnych mszach się poprostu nudzą . Dom Boży jest domem modlitwy i tak powinno być . Cisza , spokój , pełne skupienie .
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:27, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | Uważam , że msze św. dla dzieci powinny być osobno i specjalnie pod tym kątem prowadzone , ponieważ na normalnych mszach się poprostu nudzą . Dom Boży jest domem modlitwy i tak powinno być . Cisza , spokój , pełne skupienie . | Kościół odprawia regularnie takie Msze święte.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pon 20:44, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
exe napisał: | Duśka napisał: | Uważam , że msze św. dla dzieci powinny być osobno i specjalnie pod tym kątem prowadzone , ponieważ na normalnych mszach się poprostu nudzą . Dom Boży jest domem modlitwy i tak powinno być . Cisza , spokój , pełne skupienie . | Kościół odprawia regularnie takie Msze święte. |
Muszę ciebie zmartwić exe, bo nie wszędzie takie msze są, ale warto je wprowadzać i powinny być prowadzone pod kątem dzieci.
Niestety jest tak, że ludzie nie zawsze mogą się wyrobić na mszę dla dzieci i biorą wtedy dzieci na msze dla dorosłych a wtedy ciężko się skupić i też usłyszeć to co mówi ksiądz podczas kazania lub dobrze wysłuchać słowa Bożego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:58, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
A to nie wiedziałem, że są takie odstępstwa od reguły ... Faktycznie, martwi mnie takie podejście do sprawy ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pon 21:12, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kiedyś raz byłam na 12.00 . Masakra. Wogóle księdza nie słyszałam . Teraz przeniosłam się na 18.30. Słyszę księdza ale często są momenty ,że jest zagłuszany przez dzieci i to ganianie po kościele , rodzice nie reaguja zazwyczaj. Mamy mszę św. rano ale chyba rodzicom nie chce się wstać , żeby iśc z dziećmi .
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:19, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Jednak nikt nie zwolni człowieka z wysiłku otwarcia swego serca na Boga, a tu nie ma miejsca na alibi, że dzieci przeszkadzają...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pon 21:24, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Oczywiście , że nie ma na to usprawiedliwienia. Trudno jednak godnie przeżywać Eucharystię. Mnie naprzykład zależy na pełnym uczestnictwie i możliwości skupienia się , gdyż poważnie traktuję mszę św. a nie na zasadzie '' podbicia karty''. Zastanawiam się nad przejściem do niemieckiego kościoła, tylko muszę rozwiążąć sprawę spowiedzi . Narazie jestem na etapie rozeznania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pon 22:52, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Doskonale wiem jak to jest, gdy dzieci przeszkadzają. Ja nie mogę się skupić, gdy dzieci biegają. Ja co prawda nie pozwalam dzieciom wariować w Kościele, ale czasami i córka trochę pobiega i to już jest dekoncentracja. Jednak gdy to jest msza dla dzieci to nie na wszystko reaguję. Jeśli jest msza dla dorosłych to dzieci mają siedzieć grzecznie.
Wiem jednak, że z dziećmi bywa różnie i nie zawsze da się wybrać z dziećmi na konkretną godzinę, dlatego rozumiem tez tych, którym się to nie udaje, ale gdy rodzice mają więcej niż jedno a nawet dwójkę dzieci. Z jednym dzieckiem da się spokojnie wybrać.
Ja bardzo lubię słuchać kazań, ale ja dzieci krzyczą a tym bardziej jest kiepskie nagłośnienie Kościoła to nie da się słuchać, dlatego jestem przeciwny udziałowi dzieci w mszach dla dorosłych. Niech mają własna mszę, ale am też ważne jest aby dzieci słuchały a nie biegały i wariowały pod ołtarzem. I to jest już kwestia zależna od rodziców a że rodzice mają w głębokim poważaniu to co robią ich dzieci to już inna sprawa. Trzeba rodziców uświadamiać jak powinni dbać o dzieci w Kościele. Niektórzy maja tak chore podejście do wychowywania dzieci, że nawet nie warto z takimi podejmować rozmowy - niech ktoś zwróci uwagę ich dziecku a już taki zamęt robią, jakby dziecko było szczególnie skatowane.
Tylko normalny i szanujący sacrum człowiek będzie wiedział, że dziecko ma trzymać krótko i ma ono siedzieć grzecznie, wtedy z takim dzieckiem można przyjść na mszę dla dorosłych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 8:14, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Ujmę to tak:
I jakoś Bóg który ma władzę nad światem nie rzuca mi kłod pod nogi by nauczyć mnie pokory i ukarać za grzechy. Więc może to że żyję w zgodzie ze sobą i z nim (bynajmniej według mojej wizji) świadczy o tym ,że Bogu najbardziej zależy na szczęsciu swoich owieczek
Powyżej natknęłam się na taki wpis jednego człowieka. Zaczynam powoli rozumieć dlaczego mają niektórzy taki '' olewacki'' stosunek do wiary i Boga . :?
Natomiast odnośnie mszy dzieci natknęłam się na to ;
Dlatego też, Dyrektorium zaznacza, że «dzieci maleńkie, które nie potrafią lub nie chcą uczestniczyć we Mszy św.» mogą przebywać w oddzielnym miejscu, pod opieką kilku dorosłych. Wówczas przyprowadza się je do kościoła na błogosławieństwo kończące Eucharystię (DMD 16).
Innym możliwym rozwiązaniem – z udziałem dzieci już nieco starszych – jest urządzenie dla nich w osobnym miejscu specjalnej liturgii słowa dostosowanej do ich potrzeb, a przebiegającej równolegle do celebracji w kościele. Dzieci przyprowadza się do kościoła, gdy rozpoczyna się liturgia eucharystyczna, by uczestniczyły w niej razem z dorosłymi (DMD 17). Zalecenia dodają jednocześnie, że dobrze byłoby, aby «przewodniczący liturgii słowa dla dzieci koncelebrował Eucharystię z przewodniczącym liturgii słowa dla dorosłych» (2).
Dokument jednocześnie zastrzega, aby dzieci «nie poczuły się jakby lekceważone», ze względu na inny tryb uczestnictwa w liturgii,. W związku z tym, Dyrektorium wskazuje na pewne elementy dowartościowujące dzieci uczestniczące w takiej liturgii. Są to: pouczenia wypowiadane na początku i końcu Mszy, a także powierzone im pewne funkcje liturgiczne, np. przynoszenie darów do ołtarza, wykonanie śpiewu (DMD 17).
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Wto 8:21, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Wto 9:02, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
U nas w wakacje nie ma takiej aktywnej mszy dla dzieci, gdyż jest znacznie mniej dzieci, ale w czasie tej mszy dla dzieci nawet w wakacje nikt się nie dziwi dzieciom biegającym, bo to jest ich msza. Natomiast od początku roku szkolnego na tych mszach śpiewają dzieci, są części w których one się udzielają. Nie ma jednak możliwości robienia oddzielnej mszy dla dzieci gdzieś obok. Myślę, że już taka msza dla dzieci wiele im daje a jak ktoś chce słuchać kazań także dla dorosłych to musi pójść najwyżej dwa razy na mszę - czego nie robi się dla dzieci i dla wiary. Dla dzieci idzie się na mszę dla dzieci a dla wiary idzie się drugi raz na mszę dla dorosłych. W końcu niedziela to dzień przeznaczony dla Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 12:45, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Jest okres wiekowy , jak pokomunijny , gdzie dziecko może samo iść do kościoła, jest na tyle już duże , że swobodnie poradzi sobie samo przez tą godzinę będąc na mszy św. Raczej jest problem z malutkimi dziećmi . Wiadomo , ze rozrywa ich energia :wink: . Długo nie usiedzą czy nie ustoją w jednym miejscu. Nawet widziałam jak jedna matka przynosiła kolorowanki i kredki , żeby dziecko jakoś przetrzymało tą godzinną mszę św. :wink:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Water-mix
Princeps prior
Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:14, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
nie pojmuje waszego podejścia do dzieci. To są nasi bracia mniejsi przecież :)
Do Koscioła nie chodzi się po to, żeby wpadać w stan ekstazy w stanie ciszy , tylko
po to by jednoczyć się z Bogiem i Chrystusem
Co wam przeszkadzają biegające dzieci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 13:16, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Z całym szacunkiem, ale nie licz bracie, że usłyszysz głos Boga pośród hałasu, ale przede wszystkim w ciszy,w sensie wewnętrznym.
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Wto 13:17, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Water-mix
Princeps prior
Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:19, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
szok.
Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Napewno wcześniej je uciszał żeby nie biegały. 8)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Water-mix dnia Wto 13:20, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 13:28, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Tu chodziło o błogosławieństwo dzieci i kwestie chrztu . A wracając do mszy - jestem za , jednak jak wyżej pisano powinny być msze św. specjalnie przeznaczone dla dzieci .
Nie każdy lubi rozproszenie w formie '' piaskownicy'' w Domu Bożym .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Water-mix
Princeps prior
Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:37, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tu chodziło o błogosławieństwo dzieci i kwestie chrztu |
Wiem Dusiu o co chodziło, co nie zmienia faktu, że raczej nie widze Jezusa co naszym zwyczajem ze zmartwioną głową mówi'' ciszej ciszej dzieci'', tylko raczej cieszącego sie z ufności dziateczków przychodzących do niego.
skoro komuś przeszkadza życie, to w mojej opinii poszukuje raczej fizycznych doznań.
Ewentualnie zbytnio ulega sugestiom kulturowym ;)
Wnioski pozostawię dla siebie :P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 13:50, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Uważam ,że msza św. dla dzieci jest dobrym pomysłem , a dlaczego ?. ponieważ kiedyś nie miałam za bardzo wyjścia i ,żeby być wogóle na mszy w danym dniu poszłam na tą dla dzieci , inaczej bym nie była na żadnej i grzech ciężki na koncie bym miała.
Do czego zmierzam. Będąc na tej mszy to bardzo mi się podobała. Kapłan rozmawiał w czasie kazania z dziećmi , zadawał im pytania i odpowiadały chętnie i zauważyłam , że bardzo były skupione na tym co mówił kapłan i były spokojne mimo , że było ich tam sporo . Uważam dlatego ,że taka forma mszy przyciągnie potem dzieci i w wieku dorosłym nie byłoby tak jak mamy dziśiaj . Jak to się mówi '' wiara od kolebki''. Tylko nie wprowadzajmy dzieciątek od mszy św. dla dorosłych , to tak jakbyśmy dali dziecku Biblię do poczytania dla dorosłych , a nie dla dzieci .
Ps. Idę z ptaszkami pogadać do parku. Podobno tak Franciszek robił . To nie był sarkazm :P .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Water-mix
Princeps prior
Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:01, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
hehe też tak czasem robie , ostatnio bardziej wieczorami:)
miłego spacera :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Wto 14:04, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Water-mix napisał: | nie pojmuje waszego podejścia do dzieci. To są nasi bracia mniejsi przecież :)
Do Koscioła nie chodzi się po to, żeby wpadać w stan ekstazy w stanie ciszy , tylko
po to by jednoczyć się z Bogiem i Chrystusem
Co wam przeszkadzają biegające dzieci? |
Wiesz, sam mam dzieci i mnie nie przeszkadza ich obecność, ale krzyczenie, szczególnie podczas słuchania Słowa lub kazania. Poza tym jakby nie patrzeć - dzieci muszą się tez uczyć właściwego zachowania na mszy i od tego są rodzice. Tutaj właśnie widzę problem, bo rodzice stoją i mają gdzieś co ich dzieci robią, nawet nie którzy widzą, że rozmawiają, przeszkadzają, ale nic nie robią. Oczywiście nie wszyscy, sa tacy, którzy zareagują.
Ważne jest jednak aby rodzice uczyli swoje dzieci właściwego zachowania w Kościele. Jeśli jednak oni sami nie podchodzą do takie miejsca z jakąś powagą, przychodzą tak z obowiązku to nie ma co liczyć na ich reakcję, dla nich dziecko jest ważniejsze od Boga i nie będą sobie głowy zawracać zachowaniem swojego pupila tylko dla samej powagi mszy świętej.
Dzieci muszą uczestniczyć we mszy, to jest ich czas i powinny znajdować się blisko ołtarza, aby widziały co się na nim dzieje, ale też zachowując się odpowiednio.
Jest też problem z maluszkami, których rodzice z nikim nie zostawią a chcą posłuchać Słowa, uczestniczyć we mszy i nikt nic nie zrobi, bo mają prawo przyjść do Kościoła na którą godzinę im pasuje.
My musimy nauczyć się przyjmować to z pokorą a czas na modlitwę lub mszę świętą wybierać raczej w godzinach wieczornych.
Pamiętajmy co mówił Jezus na temat dzieci: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie..." One muszą uczyć się od małego, ale jeśli ktoś chce aby na mszach dla dorosłych nie było to wypada rozmawiać z innymi ludźmi i proboszczem parafii, aby na czas mszy znalazły się osoby, które zajmą się dziećmi. Może to być nawet jakaś siostra zakonna, która może poprowadzić jakieś zajęcia religijne z dziećmi.
Wszystko można jakoś pogodzić, trzeba tylko porozmawiać z odpowiednimi osobami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 17:20, 16 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Water-mix napisał: | hehe też tak czasem robie , ostatnio bardziej wieczorami:)
miłego spacera :) |
Nie było ptaszków :? . Może za wcześnie jeszcze , zato słyszałam piękny szum rzeki pośrodku parku na wzdłuż i często słychać było bicie dzwonów kościelnych. Nie wiem jak wy , ale one mi dają poczucie bezpieczeństwa . :wink: . 3 godziny tam spędziłam na rozmyślaniach . :P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Czw 21:47, 08 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Dzieci też powinny przychodzić do kościoła nawet jak byłam na mszy św. w niedziele akurat w niemieckim kościele, to taki starszy już ksiądz mówił o przyprowadzaniu dzieci do kościoła , widać , że był trochę zły chyba bo w niemieckim kościele nie ma dzieci wogóle i coś musiało spowodować , że zrobił takie kazanie . A u nas dziśiaj w polskim było takie jedno roczne dziecko ,było grzeczne ale tak tyłkiem jeżdziło po posadzce w kaplicy , że wzbudziło zainteresowanie wszystkich , że nawet odprawiający mszę ksiądz powstrzymywał się ledwo od smiechu, cięzko było nie śmiać się jak wyprawiało takie akrobacje . :wink: . Słodko to wyglądało .
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 21:50, 08 Wrz 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Czw 22:57, 08 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | 13 Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. 14 A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. 15 Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». 16 I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Mk 10, 13-16 |
Czy można coś jeszcze powiedzieć na temat przyprowadzania dzieci? Bibli chyba jasno przekazuje nam podstawowe zalecenie dotyczące dzieci i to odnosi się do uczestniczenia dzieci we mszy - MAJĄ PRZYCHODZIĆ DO JEZUSA.
Jeśli ktoś temu zaprzecza to sprzeciwia się woli Jezusa. Oczywiście: mamy tak wspaniale, że możemy miec kilka mszy dziennie w naszym kraju, z czego tylko jedna jest dla dzieci, więc jeśli ktoś przychodzi na mszę dla dzieci to niech liczy się z tym, że dzieci będą biegały, że nie będzie takiej ciszy jak na mszach dla dorosłych. Jeśli prchodzi się z dzieckiem na mszę dla dorosłych to już dorośli powinni zadbać aby dzieci nie biegały. Od tego w końcu są aby własne dziecko uspokoić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pią 8:00, 09 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Mnie właściwie chodziło o to, co spowodowało ,że tak nagle i tak wręcz ''obsesyjnie''tego się domagano , coś się dzieje , coś jest nie tak widocznie . A czy to przyniesie efekty . Chyba raczej nie . Bywam też na niemieckich , jak czasem po pracy zmęczenie jest i za daleko mam do swojego to zawsze nawet w niedziele jest tak lużno między ławkami , że można biegać :P . Wiem , że to nie jest śmieszne , ale mogę mieć cały rząd dla siebie , a może i nawet dwa .
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Pią 8:03, 09 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pią 10:18, 30 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Myślę, że tutaj znajdziemy coś ciekawego w kwestii podejścia do wiary, które często jest inne niż być powinno a może myślimy tylko inaczej a robimy inaczej? Wyjaśnienia prezentowane w tym tekście powinny nam ułatwić podejście do wiary:
[link widoczny dla zalogowanych]
Według mnie bardzo dobrze jest przedstawiona kwestia wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
wybrana
Optio
Dołączył: 25 Wrz 2016
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:54, 30 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Jezus, narodził się na ziemi, byśmy otrzymali Nowe Przymierze z Bogiem, Łaskę Zbawienie, nowe zasady wyznawania wiary. Jezus żył w śród ludzi, czynił cuda, dawał świadectwa, nauczał: jaki jest Bóg, jak wygląda Królestwo Boże, jak mamy się modlić, jak mamy wyznawać naszą wiarę, jakimi ludzmi mamy być, co stanowi dla nas największą wartość w naszym życiu.
Jezus nauczał, że Bóg jest miłością, że kocha każdego człowieka ( nawet grzesznego) wielką bezwarunkową miłością, ze pragnie zbawienia każdego człowieka. Jezus nauczał ludzi prostych, prostym językiem, a jak nie rozumieli Jego przypowieści, to je im objaśniał.
Jezus nauczał: że miłość do Boga, bizniego i siebie samego jest naszym największym przykazaniem i zasadą naszego życia.
Czy my jako ludzie poznaliśmy Go? Czy Kościół, którego obowiązkiem było wpoić nam wierzącym i ufającym mu, tą prawdę nam przekazał w sposób prawdziwy? Przez 50 lat swojego życia słyszałam, że Bóg jest okrutny, że mamy w każdym momencie bać się kary Bożej, tak, jakby tylko Bóg czekał tylko na okazje ukarania człowieka.
Nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, dlatego nie kochałam Go, bo kto chce kochać ze strachu, kto chce kochać kogoś okrutnego, władczego. Trudno, by ta miłość samoistnie się wyzwalała, a wręcz przeciwnie w człowieku narastał bunt.
Nie uczono mnie obrazu Boga jaki przedstawiał Jezus. Poznałam Boga i Jego obraz dopiero po przeczytaniu Pisma Świętego Nowego Testamentu. Kiedyś w moim młodym wieku, Biblia nie była pismem powszechnym.
Czuję się oszukana, bo nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, Boga o jakim czytamy w naukach Jezusa. Nie uczono mnie, że Bóg jest miłosierny i pragnie w każdym momencie naszego nawrócenia, że możemy mu ufać i mieć zawsze oczy zwrócone do Niego, bo On jest zawsze z nami, słyszy nas i niejednokrotnie działa w naszym życiu.
Dlatego wiara w ludziach jest taka słaba, bo ludzie nie poznali i pokochali prawdziwego Boga, Boga o jakim nauczał Jezus Chrystus.Wyzwalanie poprzez kazania ciągłego poczucia grzechu i upadku człowieka, nie przyczyniało się do wzrostu duchowego. Człowiek ciągle myśląc o swoim grzechu nie rozwijał się duchowo, bo tkwiąc w myślach swojej grzeszności nie potrafił nie jednokrotnie sam sobie wybaczyć. Nie potrafiąc wybaczyć sobie własnego grzechu ulegał dalszemu zniewoleniu w swojej grzeszności i własnie to blokowało go przed otwarciem swojej duszy na radość obecności Bożej w jego życiu. Również przez taki stan duszy ciężko jest również wybaczyć krzywdy innym ludziom. Za mało byliśmy pouczani o miłosierdziu Bożym. Za mało uczono nas, że mamy być miłosierni dla innych, jak i również dla siebie. Uczono mnie, jak brzmią przykazania miłości, ale jakże rzadko słyszałam, że to są podstawowe przykazania jakie Jezus nam dał, byśmy przede wszystkim się nimi kierowali. Za mało według mojego zdania nauczano, że miłość jest najważniejsza w życiu człowieka, i , że wszystko co robimy powinno być z nią łączone. Zbyt dużo w naukach kościelnych było straszenia, zniewolenia, a zbyt mało przekazywano, że Bóg jest przede wszystkim miłością i w nas będących częścią Boga ta miłość powinna królować. Miłość - nie strach.
Poznałam moc i działanie Boga wtedy, gdy Bóg sam pokazał mi, że jest przy mnie, że działa i wspomaga. Moje serce i oczy są całkowicie zwrócone do Niego, bo nie tylko wierzę, ale również wiem, że jest żywy i prawdziwy i, że działa, a jego miłość jest niepojęta i bezwarunkowa.
Przebaczyłam tym, co mie źle nauczali, ale żal troszeczkę pozostał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Pią 16:55, 30 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
wybrana napisał: | Jezus, narodził się na ziemi, byśmy otrzymali Nowe Przymierze z Bogiem, Łaskę Zbawienie, nowe zasady wyznawania wiary.
Jezus żył w śród ludzi, czynił cuda, dawał świadectwa, nauczał: jaki jest Bóg, jak wygląda Królestwo Boże, jak mamy się modlić, jak mamy wyznawać naszą wiarę, jakimi ludźmi mamy być, co stanowi dla nas największą wartość w naszym życiu.
Jezus nauczał, że Bóg jest miłością, że kocha każdego człowieka (nawet grzesznego) wielką bezwarunkową miłością, że pragnie zbawienia każdego człowieka. Jezus nauczał ludzi prostych, prostym językiem, a jak nie rozumieli Jego przypowieści, to je im objaśniał.
Jezus nauczał: że miłość do Boga, bliźniego i siebie samego jest naszym największym przykazaniem i zasadą naszego życia. |
Taka jest nasza chrześcijańska wiara.
wybrana napisał: | Czy my jako ludzie poznaliśmy Go? Czy Kościół, którego obowiązkiem było wpoić nam wierzącym i ufającym mu, tą prawdę nam przekazał w sposób prawdziwy? Przez 50 lat swojego życia słyszałam, że Bóg jest okrutny, że mamy w każdym momencie bać się kary Bożej, tak, jakby tylko Bóg czekał tylko na okazje ukarania człowieka.
Nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, dlatego nie kochałam Go, bo kto chce kochać ze strachu, kto chce kochać kogoś okrutnego, władczego. Trudno, by ta miłość samoistnie się wyzwalała, a wręcz przeciwnie w człowieku narastał bunt. |
Również ja nie otrzymałem na początku lat 60-tych informacji o prawdziwym Bogu, bo był to Bóg - straszliwy sędzia a nie miłosierny Ojciec. Po latach nauki i doświadczeń w obcowaniu z Bogiem pojąłem, że Kościół przed soborem po prostu nie w pełni przekazywał całą prawdę o Bogu ludziom, bo pewnie nie był na to gotowy, bo może teologia nie zbadała dostatecznie i nie utrwaliła w tradycji duszpasterskiej obrazu Boga miłosiernego.
Nie potrzebowałem aż 50 lat, by zrozumieć, że Bóg chrześcijański jest inny, niż wcześniej otrzymałem jego obraz. Więc wróciłem do Boga i zakochałem się w Nim.
wybrana napisał: | Nie uczono mnie obrazu Boga jaki przedstawiał Jezus. Poznałam Boga i Jego obraz dopiero po przeczytaniu Pisma Świętego Nowego Testamentu. Kiedyś w moim młodym wieku, Biblia nie była pismem powszechnym. |
To wszystko prawda. Dawniej czytanie Pisma Świętego, to było zajęcie dla Ewangelików. Kiedy przeczytałem pierwszy raz Pismo Święte w całości, a byłem wtedy już po 30-tce, oczy otwierały mi się ze zdumienia, bo stamtąd emanował Bóg prawdziwy, pełen miłości, o jakim mnie nie uczono, czasem tylko wspominała Mama i starsi ludzie.
wybrana napisał: | Czuję się oszukana, bo nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, Boga o jakim czytamy w naukach Jezusa. Nie uczono mnie, że Bóg jest miłosierny i pragnie w każdym momencie naszego nawrócenia, że możemy mu ufać i mieć zawsze oczy zwrócone do Niego, bo On jest zawsze z nami, słyszy nas i niejednokrotnie działa w naszym życiu.
Dlatego wiara w ludziach jest taka słaba, bo ludzie nie poznali i pokochali prawdziwego Boga, Boga o jakim nauczał Jezus Chrystus.Wyzwalanie poprzez kazania ciągłego poczucia grzechu i upadku człowieka, nie przyczyniało się do wzrostu duchowego. Człowiek ciągle myśląc o swoim grzechu nie rozwijał się duchowo, bo tkwiąc w myślach swojej grzeszności nie potrafił nie jednokrotnie sam sobie wybaczyć. Nie potrafiąc wybaczyć sobie własnego grzechu ulegał dalszemu zniewoleniu w swojej grzeszności i własnie to blokowało go przed otwarciem swojej duszy na radość obecności Bożej w jego życiu. Również przez taki stan duszy ciężko jest również wybaczyć krzywdy innym ludziom. Za mało byliśmy pouczani o miłosierdziu Bożym. Za mało uczono nas, że mamy być miłosierni dla innych, jak i również dla siebie. Uczono mnie, jak brzmią przykazania miłości, ale jakże rzadko słyszałam, że to są podstawowe przykazania jakie Jezus nam dał, byśmy przede wszystkim się nimi kierowali. Za mało według mojego zdania nauczano, że miłość jest najważniejsza w życiu człowieka, i , że wszystko co robimy powinno być z nią łączone. Zbyt dużo w naukach kościelnych było straszenia, zniewolenia, a zbyt mało przekazywano, że Bóg jest przede wszystkim miłością i w nas będących częścią Boga ta miłość powinna królować. Miłość - nie strach. |
Ja się nie czuję oszukany, za to otaczam szacunkiem i modlitwą wszystkich ojców Kościoła - tak ich nazwę - którzy pracowali w ciągu wielu lat obrad Soboru Watykańskiego II. Po Soborze obraz Boga sprawiedliwego okrutnego sędziego już nigdy nie wróci w chrześcijaństwie jako jednostronny obraz Boga. Chwała Ojcom Kościoła za to.
wybrana napisał: | Poznałam moc i działanie Boga wtedy, gdy Bóg sam pokazał mi, że jest przy mnie, że działa i wspomaga. Moje serce i oczy są całkowicie zwrócone do Niego, bo nie tylko wierzę, ale również wiem, że jest żywy i prawdziwy i, że działa, a jego miłość jest niepojęta i bezwarunkowa.
Przebaczyłam tym, co mnie źle nauczali, ale żal troszeczkę pozostał |
Dziękuję i wielbię Boga, za to, że mi się objawił osobiście, bo dzięki temu mogłem zweryfikować to co podali Ojcowie Soboru Watykańskiego II. I wszystko na 100% się zgadzało z tym, co otrzymałem od Boga w ramach rozmów z Nim.
Króluj nam Chryste!
|
|
Powrót do góry |
|
|
wybrana
Optio
Dołączył: 25 Wrz 2016
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:14, 30 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Tak mały_kwiatku - chwała Ojcom Kościoła za to, że Kościół tak pięknie się zmienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 0:07, 01 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
wybrana napisał: |
(...)
Jezus nauczał, że Bóg jest miłością, że kocha każdego człowieka ( nawet grzesznego) wielką bezwarunkową miłością, ze pragnie zbawienia każdego człowieka. Jezus nauczał ludzi prostych, prostym językiem, a jak nie rozumieli Jego przypowieści, to je im objaśniał.
Jezus nauczał: że miłość do Boga, bizniego i siebie samego jest naszym największym przykazaniem i zasadą naszego życia.
(...)
Przez 50 lat swojego życia słyszałam, że Bóg jest okrutny, że mamy w każdym momencie bać się kary Bożej, tak, jakby tylko Bóg czekał tylko na okazje ukarania człowieka.
Nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, dlatego nie kochałam Go, bo kto chce kochać ze strachu, kto chce kochać kogoś okrutnego, władczego. Trudno, by ta miłość samoistnie się wyzwalała, a wręcz przeciwnie w człowieku narastał bunt.
Nie uczono mnie obrazu Boga jaki przedstawiał Jezus.
(...)
Czuję się oszukana, bo nie uczono mnie prawdziwego obrazu Boga, Boga o jakim czytamy w naukach Jezusa. Nie uczono mnie, że Bóg jest miłosierny i pragnie w każdym momencie naszego nawrócenia, że możemy mu ufać i mieć zawsze oczy zwrócone do Niego, bo On jest zawsze z nami, słyszy nas i niejednokrotnie działa w naszym życiu.
Dlatego wiara w ludziach jest taka słaba, bo ludzie nie poznali i pokochali prawdziwego Boga, Boga o jakim nauczał Jezus Chrystus.Wyzwalanie poprzez kazania ciągłego poczucia grzechu i upadku człowieka, nie przyczyniało się do wzrostu duchowego. Człowiek ciągle myśląc o swoim grzechu nie rozwijał się duchowo, bo tkwiąc w myślach swojej grzeszności nie potrafił nie jednokrotnie sam sobie wybaczyć. Nie potrafiąc wybaczyć sobie własnego grzechu ulegał dalszemu zniewoleniu w swojej grzeszności i własnie to blokowało go przed otwarciem swojej duszy na radość obecności Bożej w jego życiu.
(...)
Za mało byliśmy pouczani o miłosierdziu Bożym. Za mało uczono nas, że mamy być miłosierni dla innych, jak i również dla siebie. Uczono mnie, jak brzmią przykazania miłości, ale jakże rzadko słyszałam, że to są podstawowe przykazania jakie Jezus nam dał, byśmy przede wszystkim się nimi kierowali. Za mało według mojego zdania nauczano, że miłość jest najważniejsza w życiu człowieka, i , że wszystko co robimy powinno być z nią łączone.
Zbyt dużo w naukach kościelnych było straszenia, zniewolenia, a zbyt mało przekazywano, że Bóg jest przede wszystkim miłością i w nas będących częścią Boga ta miłość powinna królować. Miłość - nie strach.
|
Z jednej strony, to co piszesz ma sens, bo pewne zjawiska można tak interpretować. JEdnak rzeczywistość obiektywna wydaje się być bardziej złożona.
Dostrzegasz przyczynę upadku , braku wiary, braku poczucia miłości w pewnym mechanizmie funkcjonowania kościoła.
Tu nie mam pewności, czy ten mechanizm można obciążyć odpowiedzialnością, mimo, że czasami może być dostrzegalny.
Piszesz, że przez 50 lat słyszałaś, że Bóg jest okrutny. Pytanie - Czy kościół nauczał, że Bóg jest okrutny??? Czy to określenie jest jedynie wynikiem osobistej refleksji?
Piszesz, że JEzus nauczał, że największą wartością jest miłość Boga i bliźniego. To prawda, ale jest ona podawana regularnie podczas głoszenia ewangelii w kościele. To nawet nie wymagało czytania biblii. Ksiądz czyta coś w stylu - zapytali Jezusa, które przykazanie jest najważniejsze, otrzymali odpowiedź o znanym nam przykazaniu miłości. No i że na tym stoi całe prawo. Zatem nie mogę się zgodzić, że gdzieś to w kościele przepadło.
Piszesz, że nie uczono Cię obrazu Boga, jaki przedstawił Jezus. Nie mam pewności, kto był tu nauczycielem. Wydaje mi się jednak, że kościół mówi jak jest.
Piszesz, że nie uczono CIę, że Bóg jest miłosierny i pragnie w każdym momencie naszego nawrócenia.
Ja natomiast wiem, że kościół podaje masę przykładów, które tego uczą. Np. czytanie o zbawieniu łotra. Czy nie jest to przykład miłosierdzia, czy nie jest to sygnał, że każdy może się nawrócić, na każdym etapie życia???
Piszesz, że wiara ludzi jest słaba, bo nie poznali Boga. To fakt i pewnie główna przyczyna. Nie jestem jednak pewien, czy sam fakt poczucia winy, grzechu , jest tym, co osłabia wiarę i hamuje duchowy wzrost. Do zrzucenia tego ciężaru mamy w kościele spowiedź. Świadoma i dobrze przeprowadzona przyczynia się do wzrostu naszej wiary i duchowej wrażliwości.
Piszesz, że za mało nas uczono, że mamy być miłosierni dla innych. Wydaje mi się jednak, że modlitwa Ojcze Nasz właśnie tego uczy , a w kościele jest cały czas.
To, co napisałem nie ma na celu jakiejś zawistnej kontry, a jedynie pokazania mojej opinii, że można to interpretować nieco inaczej, a przyczyny mogą leżeć nie koniecznie na zewnątrz , w kościele , a może w nas samych. Najważniejsze jednak, to trafić na dobrą drogę.
Jedna z prawd wiary naszego kościoła to - Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za złe karze. Świadomość miłości i miłosierdzia nie powinna mimo wszystko zacierać w nas możliwości potępienia.Zacieranie w świadomości człowieka poczucia grzechu i przysłanianie go miłosierdziem , może rodzić poczucie bezkarności, brak potrzeby nawrócenia, nie dostrzeganie zła w otoczeniu. Za takim myśleniem idzie ryzyko i pewne możłiwe konsekwencje , coś w stylu - Róbta , co chceta , Bóg wszystkich kocha. Wielu publicystów katolickich już dzisiaj na to zwraca uwagę, że owoce takiego myślenia mają obecność. Np. rozwodnicy żyjący w grzechu, gdzie powoli przestaje być , to postrzegane jako grzech. Inny, to kwestia homoseksualizmu, gdzie powoli zaczyna sie wbijać nawet w kościelne myślenie, że niesie to jakieś tam wartości, pojawiają się głosy o jakiejś tam zmianie w patrzeniu kościoła na sprawy. Na razie są , to małe kroki , zabawa w interpretacje. Kto wie, co będzie za jakiś czas.
Nie można mówić, że miłosierdzie , Bóg wszystkich kocha , to OK, ale o grzechu , potępieniu, to nie mówmy, nie straszmy.
Należy przypomnieć słowa pisma:
,, Nie mów , że miłosierdzie Jego zgładzi mnóstwo moich grzechów. U Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość, a na grzesznika spadnie gniew karzący. '' To z pamięci, więc może ciut nie dokładnie.
Podsumowując. Bóg jest miłością, miłosierdziem, ale Jezus powiedział - idź i nie grzesz więcej. Zatem , świadomość grzechu i potrzeby nawrócenia być musi. Nie można tego spłycać i przykrywać miłosierdziem. Nie piszę tego pod kątem jedynie Twojej wypowiedzi ,ale w kierunku pewnego zauważalnego trendu, o którym wspomniałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dark dnia Sob 0:34, 01 Paź 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wybrana
Optio
Dołączył: 25 Wrz 2016
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:14, 02 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
dark - nie zupełnie się z tobą zgodzę. Jeżeli prześledzimy historię Kościoła i 5 wieków prowadzonej inkwizycji, to jak zaufać mieli wierni Kościołowi ? zwłaszcza, że Ewangelia stała się dostępna i czytający ją odkrył fałsz w głoszeniu wiary w stosunku do prawd zawartych w naukach Chrystusowych. Przykazanie Boże mówi - nie zabijaj, a ile istnień ludzkich osądzono i zabito, i to powołując się na wiarę.
Jezus nauczał, by nie sądzić, by kochać bliźniego, by kochać nieprzyjaciół, że mamy się wzajemnie miłować, przebaczać. Jak te nauki propagował w swojej posłudze Kościół. Czy te nauki będąc przykładem wiary - stosował ? Czy te nauki głosił i nauczał ?
Nie tak nie było, okrucieństwo i rządza władzy była motorem działania. Fałsz w głoszeniu prawdziwego Boga spowodował, że świat odwrócił się od Boga. Świat, ludzie idą prowadzeni przez ducha zła. To zło zniewoliło ludzi i dlatego ludzie czynią tyle zła. Kościół jest święty, bo założył go Jezus Chrystus i grzeszny, bo ludzie którzy się w nim znajdują są grzeszni. Jaki duch w nim zwycięża, taka jest osiągana świętość Kościoła. My wszyscy ochrzczeni wyznawcy Jezusa Chrystusa należymy do Kościoła i musimy starać się, by nasz Kościół razem z nami wzrastał w świętości Bożej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Nie 15:35, 02 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
wybrana napisał: | Tak mały_kwiatku - chwała Ojcom Kościoła za to, że Kościół tak pięknie się zmienia. |
Teraz nastała epoka zbiórów mitów i kłamstw, które mają za zadanie oczerniać wiarę i kościół. Niestety, w samym Kościele katolickim są tacy, którzy twierdzą, że trzeba zmienić jego zasady, bo inaczej stracimy wiernych. Trzeba teraz szczególnie bardzo uważać na wszelkie zmiany
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|