|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:44, 31 Gru 2023 Temat postu: Święta Rodzina wzorem do naśladowania |
|
|
Wzorem do naśladowania dla nas jest Chrystus. Nie inaczej jest w kwestii modelu rodziny. W rodzinie jest przede wszystkim Jezus Chrystus, który jest wzorem naszych dążeń, realizacji zadań i relacji.
Jak więc było w Świętej Rodzinie, której świąteczne wspomnienie obchodzimy 31 grudnia ?
Fundament pod Świętą Rodzinę położyli rodzice Panny Młodej i Pana Młodego, a więc święci Anna i Joachim, a z drugiej strony, niepewnie stwierdzanych z imion, rodzice św. Józefa.
Mała tu dygresja.
Żyjący w drugim wieku po Chrystusie historyk Sekstus Juliusz Afrykański, urodzony w Izraelu, zapisuje informacje przekazane przez współczesnych mu członków rodziny Chrystusa. Według genealogii rodzinnej dziadek Józefa, Mattan (wspomniany przez ewangelistę Mateusza) ożenił się z kobietą o imieniu Esta, która urodziła mu syna o imieniu Jakub. Po śmierci Mattana Esta wyszła za mąż za jego krewnego, Melchiego (wzmiankowanego w Ewangelii wg św. Łukasza) i urodziła mu syna imieniem Heli (w tym czasie wśród Żydów często zdarzało się, że krewni poślubiali wdowy po zmarłych członkach swojej rodziny). Jakub i Heli byli więc przyrodnimi braćmi. Heli zmarł bezdzietnie, więc Jakub poślubił wdowę po nim i był biologicznym ojcem Józefa, który według prawa był synem Helego (Euzebiusz, „Historia kościelna”, 1, 6, 7).
Tak, czy inaczej, trudno sobie wyobrazić, aby po takich okolicznościach zaślubin, o których wspomina w dawnym poście Betula O zaślubinach Maryi ze św. Józefem , rodzice - z obu stron - Państwa Młodych, nie angażowali się we wzajemną pomoc.
Nade wszystko rozmawiano z Jezusem. A że Jezus był, jest i bedzie Bogiem, tedy zauważmy pierwszy - fundamentalny warunek szczęśliwości rodziny: rozmowa z Bogiem, czyli modlitwa.
Rodzina jest specjalnym zespołem osób, które na mocy tego, co jest napisane w Piśmie, tworzą klimat i warunki wzrastania w świętości, poprzez wyrażanie swym życiem potrzeby obecności Boga i modlitwy:
Pan gromadzi w domu ludzi tych samych obyczajów. (Ps 68, 7 WLG)
Będąc razem, wspierając się w doli i niedoli, ratując się wzajemnie w kłopotach, wspólnie się modląc, tworząc odpowiedni klimat dla wypoczynku, dla nauki, dla wzrostu duchowego, realizujemy wzór życia Świętej Rodziny:
Oto jak dobrze i jak miło,gdy bracia mieszkają razem (Ps 133,1)
Jednakże, gdy zabraknie w domu życia modlitwą, dom rozpada się. Pojawiają się kłótnie, awantury, podłości, a nawet nienawiść. Ludzie zatracają sie w swoim ego, nie pamiętając, kim są, i dlaczego żyją. Jedyne, co im przyświeca, to pokonywać imnych domowników, czyniąc ich własnymi wrogami. Priorytetem staje się walka o dominację, a pokój Boży jest dla nich abstrakcją. W domu zapanowuje przygnębienie, poddenerwowanie, stres, wszelkie złe mysli i depresyjny nastrój. Szatan święci triumfy, gdyż rozbija jedność rodziny.
"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie." (Ps 127,1)
Dzięki modlitwie, kształtuje się w rodzinie klimat i postawa zarówno wzajemnego zaufania pomiędzy członkami rodziny, jak i zaufanie do samego Boga. Tam jednak, gdzie nie ma wspolnej modlitwy, nie będzie Boga błogosławiącego, a jedynie patrzącego na ich wybory oscylujące wokół samych siebie:
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. (Mt 18, 19-20)
Wzorem Świętej Rodziny, Bóg pragnie być z nami. Chce słuchać nas i pomagać, ale fo tego potrzebne jest zaproszenie od nas. Tym zaproszeniem jest modlitwa. Jest ona źródłem naszej przemiany wewnętrznej, polegającej na coraz głębszym i szerszym dostrzeganiu różnicy skali doskonałości pomiędzy człowiekiem, a Bogiem. Nazywamy to pokorą. Pokora staje się narzędziem wzbudzania w dobie postawy miłości bliźniego swego, oraz coraz glebszego rozumienia swojego miejsca w świecie i w szczególności rozumienia swej nicości wobec Boga.
A więc pierwszym stopniem rozwoju miłości jest pokora, którą stanowi właściwe widzenie siebie.
Drugim stopniem rozwoju miłości jest pomijanie siebie i poszukiwanie Boga, którego coraz wyraźniej widzimy w bliźnim, a szczególnie w członkach rodziny, o których bedziemy coraz bardziej dbać. Bo jaki status mają czyny zaniedbywania swej rodziny?
A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego. (Tm 5, 8)
Modlitwa i świadomość obecności Boga budują atmosferę sprzyjającą kultywowaniu miłości oraz nastrój dobroci i pogodę wzmacniającą szczęście. Pogłębia się skrucha i żal za grzechy, wzbudzające i pogłębiające miłość i wdzięczność za dar rodziny i dar życia dla ludzi.
Skrucha i żal przyciągają Boga do nas.
Rozwija się w nas, oprócz wyżej opisywanej relacji miłości, relacja wiary, jako pogłębiającego się intelektualnego zrozumienia i wolitywnego uznania prawd objawionych, a także relacja nadziei, jako trwania w tęsknocie za Trójcą Świętą i obecności w sprawach Bożych.
Trwając w życiu, jako w szkole miłości Bożej dostrzegamy coraz głębiej, że rodzina to ład, cisza, spokój, wzajemna pomoc i modlitwa:
Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. (Ps 131,1)
Jak to zrobić?
Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza. (Ps 131,2)
W tym celu należy wyzbyć się egoizmu, aby móc żyć służąc Bogu poprzez służbę innym, szczególnie bliskim.
Trzeba wyjść na pustynię... Na pustyni Maryja schroniła się przed smokiem:
A Niewiasta zbiegła na pustynię,
gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga,
aby ją tam żywiono przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. (Ap 12,6)
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🛐✝️
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 21:52, 31 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pielgrzym
Tiro
Dołączył: 03 Gru 2022
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Korsyka Płeć:
|
Wysłany: Wto 10:53, 02 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Co do domu, to ludzie zmieniają poglądy i nie zawsze zostają przy wcześniejszych obyczajach. Co raz trudniej o Pokój i zgodę, aktualnie jest bardzo duży atak na rodzine i na jedność… Do tego momentu się zgadzam:
modlitwa. Jest ona źródłem naszej przemiany wewnętrznej, (to raczej Bóg jest Tym, który przemienia) polegającej na coraz głębszym i szerszym dostrzeganiu różnicy skali doskonałości pomiędzy człowiekiem, a Bogiem.
(Sam proces przemiany i to jak się on dokonuje jest według mnie tajemnicą - potrzeba naszej woli i zaproszenia , jednak to wszystko robi On, dzieje sie też to u osób upośledzonych umysłowo u których trudno stwierdzić czy cokolwiek dostrzegają poza miłością)
( Według mnie bardziej przemienia dostrzeganie Jego miłości i bezpośredni z Nim kontakt. Sam Bóg woli często ażebyśmy koncentrowali sie na Nim i Jego miłości a nasze słabości i pokusy szybko Mu oddawali bez przyglądania się im. Przypomina, że to On oczyszcza i przygotowuje , nie my.)
Nazywamy to pokorą. Pokora staje się narzędziem wzbudzania w dobie postawy miłości bliźniego swego, oraz coraz glebszego rozumienia swojego miejsca w świecie i w szczególności rozumienia swej nicości wobec Boga. ( pokorę rozumiem jako prawdę o sobie - zaczynajac zawsze od Miłości ,od tego jak On mnie umiłował - bez tej miłości uprzedzającej zabiłbym siebie a może nawet nie istniał wcale) … (Sama pokora bez Miłości nie jest możliwa , w szczególności to Miłość nad nicością - potrzeba pokory do przyjęcia prawdy o tym, że Bóg jest naszym sługą i, że oczekuje od nas tego samego- ażebyśmy stopy obmywali sobie nawzajem.
A więc pierwszym stopniem rozwoju miłości jest pokora, którą stanowi właściwe widzenie siebie.
(Wszystko zaczyna sie od osobistego z Nim spotkania - pięknie o tym napisała Lenczewska , parafrazując jej zapiski : z tego spotkania rodzi sie Miłość i bez tego spotkania z Miłością nie ma mowy o tym ażebyśmy kochali Jego Miłością.
(Ładnie napisane ale dla mnie za dużo w tym głowy. )
Drugim stopniem rozwoju miłości jest pomijanie siebie i poszukiwanie Boga,
(On nas ukochał i nasze ciało i umysł i nie chce ażebyśmy siebie pomijali dla pomijania - pomijanie jest po to ażebyśmy wzrastali w miłości , ażebyśmy jeszcze bardziej kochali, pomijamy siebie z miłości do siebie - nie jest możliwe zdrowe pomijanie siebie bez odkrycia Jego Samego i miłości jaką nas obdarza. Umartwiać siebie z miłości do siebie - tego chce Pan… mówił też o radości z bólu na drodze oczyszczania :) …)
którego coraz wyraźniej widzimy w bliźnim, a szczególnie w członkach rodziny, o których bedziemy coraz bardziej dbać. Bo jaki status mają czyny zaniedbywania swej rodziny?
(Zaniedbywanie rodziny według mnie jest zawsze konsekwencją zaniedbania relacji z Nim)
Jeszcze jedna rzecz mi sie przypomniała , Jezus powiedział do Lenczewskiej, że każda modlitwa powinna prowadzić człowieka do bycia bardziej ewangelicznym w przeciwnym razie to bałwochwalstwo „ bałwochwalstwem jest kult, jeśli nie jest źródłem i owocem przemiany życia według Ewangelii.” Po tym zdaniu Jezusa widzę , że coś tutaj nie gra w moim rozumowaniu. Dla mnie Bóg nie jest równy modlitwie , dla mnie On jest źródłem a nie modlitwa. Tymczasem sam On twierdzi inaczej. Może to kwestia rozumienia wyrazu modlitwa ?
…
Faktycznie mam braki w dbaniu o domowników - mocne słowa do mnie za które jestem Ci wdzięczny EXE
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:47, 04 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Przez modlitwę rozumiem liturgiczne i osobiste skierowanie się do Boga, który na miarę naszej miłości świadczonej Chrystusowi, przychodzi do duszy człowieka i jako Trójca Osób czyni mieszkanie sprawiając, że razem z nami Duch Święty "wzdychaniem niewymownym" uwielbia Boga.
Mówiąc o treści psalmu 68,7 WLG i chcąc ujrzeć jego przekaz, musimy nieco oddalić się od tego ziemskiego padołu, aby ujrzeć wyznanie psalmisty o rodzinie, w kontekście Bożej Opieki nad nią, jako nad żywym kamieniem, tworzącym Kościół - mistyczne Ciało Chrystusa. W tym celu spójrzmy na ten sam fragment w V tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia:
Bóg przygotowuje dom dla opuszczonych, a jeńców prowadzi wśród pieśni;
na ziemi zeschłej zostają tylko oporni. (Ps 68,7 V-BT).
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🛐❤️✝️
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 17:48, 04 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pielgrzym
Tiro
Dołączył: 03 Gru 2022
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Korsyka Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:11, 05 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Dziękuje
Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|