|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Śro 14:58, 02 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | exe napisał: | [ Czyżbyś nie pamiętała, że sama powoływałaś się na cytat z Pisma o tym, że jutro zatroszczy się o siebie samo
|
Zgadza się , piękne słowa . Lepiej by było dla mnie ;
„MNIEJ SŁÓW, A WIĘCEJ CZYNÓW! .
Wypowiadamy słowa, jednak to tylko kończy się na słowach . Pouczamy innych , a sami nic nie robimy. Wiem, że „czasy są złe”. Nie brak też lęków, biedy i zagrożeń. Staramy się w pewien sposób zabezpieczyć ,żeby przetrwać . Chyba nikt mnie nie rozumie . :? |
Rozumiemy ciebie Duśka, ale trzeba tez patrzeć na to, że nie wszystko musi układac się źle, mimo trudności. My mamy 4-ke dzieci od 12 do 3 lat a więc jeszcze nie takie samodzielne. Tylko żona pracuje, ja mam problemy z kręgoslupem i nie zarabiam pieniedzy, aby żonę w tym wspomagać, mamy spory kredyt do spłacenia i jakoś żyjemy, bo tak naprawde to ważne są relacje miedzy ludźmi, zrozumienie, szacunek i wierność a reszta spokojnie s ię jakoś poukłada.
Ludzie boją się takiej rzeczywistości: że czegoś będzie brakować, że nie damy rady, że będzie źle i nie chce wchodzić w odpowiedzialność, ale zapewniam ciebie, że dla dziecka nawet ważniejsze jest to, że ma oboje rodziców niż to czy ma jakies zabawki lub inne rzeczy. Jeśli sie kocha dziecko, które sie poczęło lub urodziło to trzeba zrobić wszystko, aby zapewnic mu miłość, szczęście. Ludzie nieodpowiedzialni nie podejmą sie tego, dlatego tacy ludzie napewno w związek małżeński nie wejdą, nawet przy naleganiu rodziców.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Śro 15:02, 02 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | Ludzie nieodpowiedzialni nie podejmą sie tego, dlatego tacy ludzie napewno w związek małżeński nie wejdą, nawet przy naleganiu rodziców. |
Mylisz się , tacy ludzie zakładają rodziny i są tragedie .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Śro 18:49, 18 Maj 2016 Temat postu: Re: Dzieci: czy lubicie i ile chcielibyście ich mieć? |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: |
Czy nie mogąc mieć swoich dzieci zdecydowalibyście się na adopcję?
Ciekawi mnie wasze zdanie. |
Z ubolewaniem odpowiem NIE. Jedno dziecko własne TAK, jednak nie czuję powołania do tego, by dalej realizować się jako matka. Nie wiem dlaczego , nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć , mimo ,że wielokrotnie się nad tym zastanawiałam.
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 18:49, 18 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maria
Princeps posterior
Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Lubelskie Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:06, 05 Wrz 2016 Temat postu: Re: Dzieci: czy lubicie i ile chcielibyście ich mieć? |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | Pytanie jak w temacie. Dziecko to wielki dar,ale nie wszyscy mogą mieć dzieci, nie wszyscy chcą mieć dzieci. Ale jest też wiele osób, które dzieci kochają i chcieliby mieć swoje. Ile? A jeśli nie chcielibyście miec to dlaczego?
Czy nie mogąc mieć swoich dzieci zdecydowalibyście się na adopcję?
Ciekawi mnie wasze zdanie. |
uwielbiam dzieci
jestem takiego zdania że urodzę mężowi tyle dzieci ile będzie chciał ale nie mniej niż 2
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pon 20:04, 05 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
To wielki trud wychowanie dzieci, ale jest coś co skłania do porwania się na ten trud: TO DAR ŚWIĘTOŚCI ŻYCIA i jemu nie byłem i nie będe nigdy w stanie się oprzeć.
Jeśli odrzuciłbym taki dar to tak jakbym odrzucił łaskę Boga. Dlatego nigdy nie zrozumiem, jak można pozbyć się swojego dziecka,? Jak można orzucić dar świętości życia tylko po to aby skazywać się na potępienie?
Cztery takie dary przyjąłem, ale gdyby Bóg dał nam kolejne to przyjąłbym je bez wahania, nawet przy bardzo trudnej sytuacji, bo to jest skarb jaki otzrymuję od samego Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Philip
Princeps prior
Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:18, 05 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
To wielki trud wychowanie dzieci, ale jest coś co skłania do porwania się na ten trud: TO DAR ŚWIĘTOŚCI ŻYCIA i jemu nie byłem i nie będe nigdy w stanie się oprzeć.
Jeśli odrzuciłbym taki dar to tak jakbym odrzucił łaskę Boga. Dlatego nigdy nie zrozumiem, jak można pozbyć się swojego dziecka,? Jak można orzucić dar świętości życia tylko po to aby skazywać się na potępienie?
Cztery takie dary przyjąłem, ale gdyby Bóg dał nam kolejne to przyjąłbym je bez wahania, nawet przy bardzo trudnej sytuacji, bo to jest skarb jaki otzrymuję od samego Boga. |
Problem jest w tym, że ludziom się wmawia iż to nie są jeszcze ludzie, inaczej nie byłoby aż takiego problemu z aborcją.
Niestety, ale straszne.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Philip dnia Pon 20:18, 05 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pon 20:50, 05 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Wypada tylko wtedy zadać jedno pytanie takim ludziom: SKĄD ONI SIĘ WZIĘLI? - wykluli się z jajka (kurzego, gęsiego, rybiego czy strusiego - nie ma różnicy), przeobrazili się z larwy czy może kwiatuszki za bardzo pyliły?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pią 13:18, 09 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | Wypada tylko wtedy zadać jedno pytanie takim ludziom: SKĄD ONI SIĘ WZIĘLI? - wykluli się z jajka (kurzego, gęsiego, rybiego czy strusiego - nie ma różnicy), przeobrazili się z larwy czy może kwiatuszki za bardzo pyliły? |
Babcia śp. mówiła mi , że mamę moją w kapuście znalazła na polu . A moja mama , że mnie w polu kukurydzianym . :?
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Pią 13:18, 09 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pią 13:57, 09 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Zapewne żartowały sobie, ale mimo wszystko nie powinny mówić coś takiego przy dziecku, bo wiadomo, że dziecko tego nie rozumie i może przedstawić takie fakty obcym i wtedy dopiero będzie dla dorosłych kompromitacja. Trzeba się zastanawiać nad tym co sie mówi przy dziecku - ono bardzo często powtarza lub chwali się swoim rówieśnikom wszystkim czym się da.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Pią 14:02, 09 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Dawniej w tym nic złego nie było . Jak się spotkało małego murzynka to było wielkie zaciekawienie i wtedy babcie odpowiadały , że to bocian podrzucił i widocznie z afryki leciał i dlatego takie czarne i nikt nic z tego nie robił sobie . :wink:
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Pią 14:17, 09 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Ja to rozumiem Dusiu, tylko o ile dorosły potraktuje to jako żart to dziecko może to odebrac zupełnie inaczej. Wiele też zależy od wieku dziecka. No i faktycznie - kiedyś inaczej pewne sprawy traktowano, dzis jest inaczej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Wto 14:31, 22 Lis 2016 Temat postu: Rozważanie adwentowe - Rodzina i dzieci |
|
|
Patrząc z perspektywy wielu lat, myślę, ze Bóg naprawdę podsuwa człowiekowi jego najlepsze drogi, mając na uwadze losy świata, w które każde z nas się wpisuje, a które są gdzieś zapisane w najstarszej księdze świata, zanim Bóg świat powołał do istnienia.
Moje wczesne lata były w pewnym chaosie decyzyjnym, co do drogi, trochę podobnie miała święta Faustyna.
Mnie dzieci nigdy nie pociągały, przeciwnie, uważałem okres dzieciństwa za zło konieczne w życiu człowieka. Miałem wobec dzieci patologiczną prawie awersję. Prawie nigdy nie bawiłem się z rówieśnikami, dopuszczałem do moich zajęć tylko starszych.
Kiedy budowałem koncepcję swego życia rodzinnego, za mną była wielka dziura w postaci rozmaitych tragedii rodzinnych, niepowodzeń i klęsk. To dlatego wahałem się, czy w ogóle zakładać rodzinę. Dość długo rozważałem stan zakonny i duchowny. Odrzuciłem ten kierunek świadomie, wiedząc, że nie poradziłbym tam sobie. I tak otworzyła się droga na rodzinę. Aby ją założyć trzeba mieć kobietę, którą się wybrało, którą się kocha i z którą zamierza się przejść razem całe życie.
Czas poszukiwania takiej kobiety był dość długi i burzliwy. W ogóle nie myślałem w tym kontekście o ewentualnych dzieciach.
Jedno dziecko już miałem - adoptowaną duchowo córkę mojej pierwszej przyjaciółki.
W końcu po wielu latach wziąłem ślub z kobietą, która dała mi troje dzieci. Nastawiałem się na ich przyjście z pełną akceptacją, w duchu chrześcijańskiej miłości do której wówczas ponownie się rozbudziłem.
Te dzieci dały nam szybko tak w kość, że straciłem do nich prawie wszystko to, co miałem w ich "adwencie", szczególnie, że żona mi nie pomagała w tym trudnym czasie, skupiona na dzieciach właśnie. No i na tym tle wystąpiły komplikacje, na leczenie których trzeba było poświęcić ostatni okres życia.
Dzieci są dorosłe.
Wiem, że nie miały lekkiego życia z nami.
Jednak wiem również, że bardzo ważne, że są z nami, że po urodzeniu były zawsze bezpieczne.
Ludzie mówią, że dzieci to przyjemność, mnie kojarzą się z jakąś misją (jest małżeństwo - powinny być dzieci) i z odpowiedzialnością.
A jednak cieszę się, że mam dzieci. Cieszę się nie ze względu na siebie, tylko ze względu na nich.
To jest chyba coś podobnego jak ogrodnik sieje kwiaty, rozsadza, pielęgnuje by w końcu cieszyć się jak pięknie zakwitną. To kwiaty są piękne, nie tyle ogrodnik, jednak radość należy do ogrodnika, a nie do kwiatu.
Moje dzieci stworzą swój kawałek historii, cały czas to robią. Mam już czworo wnuków, które również chcą tworzyć swoją historię.
A ja pozostaję na pozycji obserwatora, który powołał je do istnienia wesół z małżonką i Panem Bogiem. Dodam, obserwatora miłującego. Dlatego jest we mnie spokój, bo Bóg który zaakceptował naszą rodzicielską decyzję, będzie czuwał nad moją rodziną. Także wtedy gdy mnie i ich mamy już nie będzie blisko.
By żadne z dzieci i wnuków nie mogło i nie musiało powiedzieć:
"Za mną jest jedna wielka dziura rodzinna. Spróbuję ją zasypać".
|
|
Powrót do góry |
|
|
wybrana
Optio
Dołączył: 25 Wrz 2016
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Polska Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:52, 22 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Gdy mój pierwszy syn miał niecałe 2 lata, zdiagnozowano u mnie guz wewnątrz rdzeniowy kręgosłupa. Gdy się obudziłam miałam porażenie nerwów 4 kończynowe bez śladów ruchu nawet palca. Lekarz powiedział do rodziny - jeżeli jesteście wierzący, to uznajcie to za cud, bo nie powinna przeżyć tej operacji. Gdy przywiezione mnie na 4 dni na przepustkę na święta BN do domu, to mój dwuletni syn mnie karmił. Co chwile coś mi wkładał do ust bym jadła. Chociaż już czułam się najedzona, to musiałam jeść. Byłam u rodziców i tam przy łóżku na ścianie wisiała mata słomiana. Ja zapierając palce o tą matę, pierwszy raz uruchomiłam rękę i mogłam z rozmachu jedną rękę już zarzucać do góry i to był dla mnie niesamowity sukces. Nawet przez moment nie dopuszczałam myśli, że ja nie będę sprawna, chociaż lekarze twierdzili coś innego. Po pół roku intensywnej rehabilitacji postawiono mnie na nogi i wyszłam do domu. Ręce i nogi nabrały sprawności, ale pozostał do dzisiejszego dnia brak czucia na wewnętrznych stronach dłoni. Robię wszystko ale muszę to widzieć.
Po ok. 3,5 roku poi operacji zaszłam w ciąże z drugim synem. Lekarz mnie prowadzący neurochirurg musiał wyrazić zgodę, ale dla mnie jego zgoda nie miała żadnego znaczenia. Gdy urodziłam 2 dziecko, to sama bez niczyjego wsparcia się nim zajmowałam oraz 1 synem. Nikt mi nie pomagał gdy kąpałam dziecko itd.
Po 5 latach urodziłam 3 syna.
Moje dzieci były całym moim światem. Nie musiałam się wstydzić na żadnej wywiadówce. Wśród sąsiadów i znajomych byli zawsze chwaleni. Nie było mi łatwo. Braki finansowe, mąż alkoholik i przy tym liczne awantury, niesprawne ręce. Założyłam działalność i dzięki temu znalazłam pieniądze na kształcenie dzieci. Każdy z synów ukończył wyższe studia.
Są dorośli i mają już swoje rodziny. Są porządnymi mężami, ojcami. Mam 2 wnuków. Gdy dzieci odeszły poczułam się jak kwoka opuszczonego gniazda, ale Bóg mnie nie opuścił i jeszcze bardziej pozwolił mi się poznać.
Teraz z perspektywy czasu wiem, że Bóg był zawsze przy mnie, że mnie bardzo niejednokrotnie w trudnej sytuacji wspomagał, a tych sytuacji było naprawdę nie mało. Mając męża alkoholika udało mi się tak wspaniale wychować moje dzieci i wiem, że to Bóg nas wspomagał - mnie i moje dzieci.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Wto 20:05, 22 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Jesteś bardzo dzielna i Twoja wiara jest piękna.
Dziękuję za to niezwykłe świadectwo, wybrana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Śro 8:01, 23 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
wybrana napisał: | Moje dzieci były całym moim światem. | Oto jest realizacja powołania Bożego godna naśladowania!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Śro 10:03, 23 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Moi znajomi ze wspólnoty mieli poważny problem z tym, aby mieć dzieci. Gdy poczęło się pierwsze i kobieta poroniła to pochowali je robiąc dziecku normalny pogrzeb. Potem urodziła im się córka. Przy porodzie tez były problemy - o ile dobrze pamiętam, ale teraz rozwija się dobrze i jest w wieku mojej najstarszej córki, razem przyjmowały chrzest. Teraz to małżeństwo posiada już trójkę dzieci. Bóg wynagrodził im ten chrześcijański obowiązek pochówku dziecka poczętego i tego, że przyjmują życie, że sa na nie otwarci.
TAM GDZIE PRZYJMUJE SIĘ ŻYCIE TAM ŻYCIE SIĘ OTRZYMUJE.
Przykładem tego jest św.Gianna Beretta Molla - oddała życie za życie dziecka i życie otrzymała, NIKT I NIC JEJ JUŻ ZBAWIENIA NIE ODBIERZE, ZBAWIENIE MA PEWNE.
Dziecko to dar od Boga i tak należy je traktować. Jak traktuje się jako przekleństwo to sami siebie czynimy przeklętymi, bo odrzucamy to co Bóg nam daje jako dar.
Wtedy na pewno nie będzie w życiu takiego człowieka szczęścia.
Trud przyjęcia życia i wychowania dziecka jest ogromny, ale jeśli oprzemy swoje życie na Bogu to tego trudu nie odczujemy tak jak ci, którzy dziecko traktują jako balast, jako taka kule u nogi.
Ostatnio zmieniony przez TOMASZ-V.A.D dnia Śro 10:04, 23 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Śro 10:13, 23 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | Dziecko to dar od Boga i tak należy je traktować. Jak traktuje się jako przekleństwo to sami siebie czynimy przeklętymi, bo odrzucamy to co Bóg nam daje jako dar.
Wtedy na pewno nie będzie w życiu takiego człowieka szczęścia.
Trud przyjęcia życia i wychowania dziecka jest ogromny, ale jeśli oprzemy swoje życie na Bogu to tego trudu nie odczujemy tak jak ci, którzy dziecko traktują jako balast, jako taka kule u nogi. |
Amen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betula
Gość
|
Wysłany: Pią 23:54, 25 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Mam jedno dziecko. Osobiście mogę powiedzieć, że nie mam wątpliwości, że jest błogosławieństwem, bo dzięki niemu wróciłam do kościoła po długiej przerwie, ale... wychowywanie go jest dla mnie bardzo trudne. Z perspektywy czasu widzę, że razem z jego rozwojem i postępem w latach, rozwijam się duchowo, choć raczej jest to skutek wysiłku, trudzenia się i zapierania się siebie, a nie jakiejś cukierkowej wizji macierzyństwa rodem z reklamy pieluch :)
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Sob 0:08, 26 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Wychowanie dziecka nie było, nie jest i nie będzie łatwym zadaniem. To bardzo wielki trud, to tez wielkie poświęcenie, tym bardziej, gdy rodzice muszą jeszcze wychowywać chore dzieci.
Każde jednak dziecko: czy to poczęte i nienarodzone, czy narodzone i chore czy tez zdrowe i trudne z różnych przyczyn to dar od Boga, bo ten dar ma uczyć człowieka miłości, pokory, cierpliwości i poświęcenia. Poza tym jeśli jest wynikiem aktu miłości między kobietą i mężczyzną to jest to szczególny owoc łączący tych dwoje ludzi z Bogiem. Nie mówię o in vitro bo to patologia i nie ma nic wspólnego z darem Bożym, lecz z działaniem wbrew Bogu, aby pokazać, że człowiek ma władze nad dawaniem życia, wpływie na jego powstawanie.
PRAWDZIWY DAR ŻYCIA POCHODZI TYLKO OD BOGA.
|
|
Powrót do góry |
|
|
piano
Probatus
Dołączył: 16 Gru 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:26, 17 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Nie jestem matką.
W wieku 40 lat dowiedziałam się ostatecznie, że nigdy nią nie zostanę. Od tamtego czasu minęło kilka lat, ale droga była niezwykle trudna aby dojść do siebie.
Naprawdę, czas leczy rany..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:34, 17 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
piano napisał: | Nie jestem matką.
Naprawdę, czas leczy rany.. | No i Bóg przede wszystkim.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 19:35, 17 Gru 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Nie 2:59, 18 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
piano napisał: | Nie jestem matką.
W wieku 40 lat dowiedziałam się ostatecznie, że nigdy nią nie zostanę. Od tamtego czasu minęło kilka lat, ale droga była niezwykle trudna aby dojść do siebie.
Naprawdę, czas leczy rany.. |
Wybacz to co napiszę, ale to nie dotyczy tak was jako ludzi, którzy nie mogą mieć własnych dzieci, ale tak ogólnie ludzi, którzy nie mogąc mieć dzieci wchodzą w ten świat zła zwanego in vitro i na siłę walczą o to aby dziecko posiadać. Oczywiście ludzie nie wierzący będą zawsze stawać murem i bronić swoich racji, że in vitro jest dobrem, że daje szanse na dzieci.
Każdy jednak chrześcijanin powinien dobrze wiedzieć, że in vitro dobrem nie jest i nie będzie. Pierwsza sprawa to zabijanie komórek w tym całym procesie zamrażania itp działań. Druga to decydowanie o życiu, o poczęciu sie dziecka - a więc decydowanie za Boga, który jest Tym dawcą życia.
I teraz zastanawiam się dlaczego ludzie wolą wejść w grzech niż podjąć się miłości dzieci, które czekają na rodziców, na ludzi, którzy je pokochają jak własne. Oczywiście wiem, że ten cały proces adopcji dzieci nie jest łatwy i szybki, ale okazanie miłości takim dzieciom jest wysoko cenione przez Boga.
Pozostaliście bez dzieci, ale wiele dla innych możecie zrobić - to także bardzo ważny gest skierowany zarówno do bliźniego jak i do Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 10:51, 18 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Znam kilka osób adoptowanych, w jednym przypadku już w drugim pokoleniu. Wszystkie te osoby są wspaniałymi, wrażliwymi ludźmi. Zdarzyło się to także mojej własnej Babci. Niech Bóg błogosławi Jej i Jej Rodzicom, naturalnym i przybranym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
anett85
Probatus
Dołączył: 15 Lip 2017
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Katowice Płeć:
|
Wysłany: Nie 11:30, 06 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem adopcja jest pięknym czynem i podziwiam osoby, które się na nią zdecydowały. Osoby, które znam, mają w moim przekonaniu więcej miłości w sobie i pięknie ją tym dzieciom przekazują.
Sama mam córkę. Jedno dziecko, jednak nie wiem czy będzie ona jedynaczką. Czas pokaże.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:25, 06 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
anett85 napisał: | Moim zdaniem adopcja jest pięknym czynem i podziwiam osoby, które się na nią zdecydowały. Osoby, które znam, mają w moim przekonaniu więcej miłości w sobie i pięknie ją tym dzieciom przekazują.
Sama mam córkę. Jedno dziecko, jednak nie wiem czy będzie ona jedynaczką. Czas pokaże. | Rzeczywiście, miłość wylewana na dzieci potrzebujące ciepła rodzicielskiego staje się dla nich i dla samych rodziców błogosławieństwem:
Przeto kto błogosławiony jest na ziemi, będzie błogosławiony w Bogu. Amen. (Iz 65, 16 WLG)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jaśmina
Gość
|
Wysłany: Nie 12:54, 01 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
wybrana napisał: | Gdy mój pierwszy syn miał niecałe 2 lata, zdiagnozowano u mnie guz wewnątrz rdzeniowy kręgosłupa. Gdy się obudziłam miałam porażenie nerwów 4 kończynowe bez śladów ruchu nawet palca. Lekarz powiedział do rodziny - jeżeli jesteście wierzący, to uznajcie to za cud, bo nie powinna przeżyć tej operacji. Gdy przywiezione mnie na 4 dni na przepustkę na święta BN do domu, to mój dwuletni syn mnie karmił. Co chwile coś mi wkładał do ust bym jadła. Chociaż już czułam się najedzona, to musiałam jeść. Byłam u rodziców i tam przy łóżku na ścianie wisiała mata słomiana. Ja zapierając palce o tą matę, pierwszy raz uruchomiłam rękę i mogłam z rozmachu jedną rękę już zarzucać do góry i to był dla mnie niesamowity sukces. Nawet przez moment nie dopuszczałam myśli, że ja nie będę sprawna, chociaż lekarze twierdzili coś innego. Po pół roku intensywnej rehabilitacji postawiono mnie na nogi i wyszłam do domu. Ręce i nogi nabrały sprawności, ale pozostał do dzisiejszego dnia brak czucia na wewnętrznych stronach dłoni. Robię wszystko ale muszę to widzieć.
Po ok. 3,5 roku poi operacji zaszłam w ciąże z drugim synem. Lekarz mnie prowadzący neurochirurg musiał wyrazić zgodę, ale dla mnie jego zgoda nie miała żadnego znaczenia. Gdy urodziłam 2 dziecko, to sama bez niczyjego wsparcia się nim zajmowałam oraz 1 synem. Nikt mi nie pomagał gdy kąpałam dziecko itd.
Po 5 latach urodziłam 3 syna.
Moje dzieci były całym moim światem. Nie musiałam się wstydzić na żadnej wywiadówce. Wśród sąsiadów i znajomych byli zawsze chwaleni. Nie było mi łatwo. Braki finansowe, mąż alkoholik i przy tym liczne awantury, niesprawne ręce. Założyłam działalność i dzięki temu znalazłam pieniądze na kształcenie dzieci. Każdy z synów ukończył wyższe studia.
Są dorośli i mają już swoje rodziny. Są porządnymi mężami, ojcami. Mam 2 wnuków. Gdy dzieci odeszły poczułam się jak kwoka opuszczonego gniazda, ale Bóg mnie nie opuścił i jeszcze bardziej pozwolił mi się poznać.
Teraz z perspektywy czasu wiem, że Bóg był zawsze przy mnie, że mnie bardzo niejednokrotnie w trudnej sytuacji wspomagał, a tych sytuacji było naprawdę nie mało. Mając męża alkoholika udało mi się tak wspaniale wychować moje dzieci i wiem, że to Bóg nas wspomagał - mnie i moje dzieci. |
Dopiero teraz tak naprawdę przeczytałm w całości to świadectwo . Odpowiednie nastawienie psychiczne jest kluczem do zdrowia i przedewszystkim ''wiara czyni cuda ''. Kobieta jest w stanie wszystko znieś dla dziecka . Oczy dziecka i jego uśmiech to ponadczasowa siła, która zwycięży wszystkie złe moce i pokona smutek w sercu każdego dorosłego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 13:28, 01 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
W dzieciach jest dużo głupoty, która przekształca się nieraz ww złość.
Nie da się na to reagować skutecznie, mając w sobie tylko miłość i swoje własne ograniczenia.
Na szczęście w wyniku zderzeń z otoczeniem poza rodzinnym, dzieci często z tego wyrastają.
Tylko, że wtedy już przestają żyć w domu rodzinnym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:31, 01 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | W dzieciach jest dużo głupoty, która przekształca się nieraz ww złość. |
"W sercu chłopięcym głupota się mieści,
rózga karności wypędzi ją stamtąd." (Prz 22, 15)
maly_kwiatek napisał: | Nie da się na to reagować skutecznie, mając w sobie tylko miłość i swoje własne ograniczenia.
Na szczęście w wyniku zderzeń z otoczeniem poza rodzinnym, dzieci często z tego wyrastają.
Tylko, że wtedy już przestają żyć w domu rodzinnym. | Tak, trudne to jest dla rodziców.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jaśmina
Gość
|
Wysłany: Nie 16:45, 01 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Zastanawiasz się jak być i chcesz być najlepszą, najszczęśliwszą, najwspanialszą matką na świecie? Zadziwiające, że Twojemu dziecku wystarczy jak będziesz … mamą.
Trzeba sobie powiedzieć to tylko dziecko „.
Mężczyźni inaczej na to patrzą.
Ostatnio zmieniony przez Jaśmina dnia Nie 16:46, 01 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:55, 01 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | Zastanawiasz się jak być i chcesz być najlepszą, najszczęśliwszą, najwspanialszą matką na świecie? Zadziwiające, że Twojemu dziecku wystarczy jak będziesz … mamą. " | To tak niewiele, a jednak to cały świat.
Duśka napisał: | Trzeba sobie powiedzieć to tylko dziecko „. | Dlaczego "tylko"?
Duśka napisał: | Mężczyźni inaczej na to patrzą. | A jak patrzą?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 16:55, 01 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|