|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Philip
Princeps prior
Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:12, 09 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Ja bym to ujął inaczej.
Boga w buddyzmie znajdziemy, ale sam buddyzm do Boga nie prowadzi .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Wto 9:28, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | Boga tam nie ma ale jest budda :wink: |
Czy jak postawię sobie słonia z trąbą do góry, który jest niby symbolem szczęścia i będę do niego gadał to czy będę miał w ten sposób łączność z Bogiem? Słonie to przecież takie wspaniałe zwierzęta, stworzone przez samego Boga, więc to tak jakbym rozmawiał z kimś kto został stworzony przez Boga. Podobnie jak bydło. A co zrobili Izraelici po wyjściu z niewoli egipskiej? Gdy Mojżesz poszedł na górę aby rozmawiać z Bogiem oni zrobili sobie ze złota cielca i modlili się do niego. Czy Bóg był z tego zadowolony?
Tak jest z każdą figurą do której zwracamy się jak do Boga. Buddyści mogliby nam zarzucać, że my także mamy figury do których się modlimy, obrazy. Ale różnica jest taka, że my kierujemy nasze modlitwy bezpośrednio do Boga, do Jego Syna Jezusa Chrystusa anie do osób, które Bogiem nie są.
Nasze figury są tylko przedstawieniem obrazu tych, których sam Bóg powołał do wyjątkowej czci i świętości a więc Maryję i Jezusa i do nich mamy się modlić prosząc Boga o wszystko.
Modląc się do Buddy to tak jakbyśmy modlili się do posągu cielca lub słonia lub innych. Nie ma i nie będzie tam Boga, a więc po co tracić czas na coś co nie łączy nas z Bogiem i łamiąc przy okazji przykazanie:" Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną".
Sami zdecydujmy się na to co warto a co nie, ale zawsze miejmy na uwadze łączność z Bogiem, wtedy podejmiemy właściwa decyzję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Wto 12:42, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
A po co modlić się do Buddy, skoro nawet buddyści się do niego nie modlą?
Dziwne rzeczy piszecie.
Ponadto buddyści jakich znam nie mają pretensji do chrześcijan, że się modlą do Boga. Oni są bardzo tolerancyjni, rozumieją i akceptują odmienność.
Trochę inaczej jest z buddystami Zen - tu zauważyłem, że niektórzy mają coś w rodzaju nachalnej misyjności. Ale nie na siłę i jak ktoś nie chce, to nikogo nie gwałcą. Słuchałem kiedyś takiej ich misyjnej pogadanki na YT - rozbolała mnie bardzo głowa i więcej do tego nie wracałem.
Demonów w tej religii raczej nie dostrzegłem, one tam nie mają się gdzie zaczepić, bo nie ma tam ani boga ani bożków ani figur, ani obrazów ani nic takiego. Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Wto 12:46, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | jak postawię sobie słonia z trąbą do góry, który jest niby symbolem szczęścia |
Ten słoń, to jest elementem religii hinduistycznej, nie buddyzmu - tak mi się wydaje. :)
To właśnie w tej religii, czy raczej religiach hinduskich demony maja wielkie możliwości z uwagi na bogatą symbolikę religijną, mnogość bóstw itd. Wydaje się, że hinduizm takie demony wręcz przywołuje bezpośrednio.
Za słabo znam islam, by się wypowiadać o islamie z tego punktu widzenia. Może ktoś wie?
Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Wto 12:55, 14 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Wto 22:51, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | A po co modlić się do Buddy, skoro nawet buddyści się do niego nie modlą?
Dziwne rzeczy piszecie.
Ponadto buddyści jakich znam nie mają pretensji do chrześcijan, że się modlą do Boga. Oni są bardzo tolerancyjni, rozumieją i akceptują odmienność.
Trochę inaczej jest z buddystami Zen - tu zauważyłem, że niektórzy mają coś w rodzaju nachalnej misyjności. Ale nie na siłę i jak ktoś nie chce, to nikogo nie gwałcą. Słuchałem kiedyś takiej ich misyjnej pogadanki na YT - rozbolała mnie bardzo głowa i więcej do tego nie wracałem.
Demonów w tej religii raczej nie dostrzegłem, one tam nie mają się gdzie zaczepić, bo nie ma tam ani boga ani bożków ani figur, ani obrazów ani nic takiego. Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić. |
Ja mam takie przekonanie, że tam gdzie nie ma Boga, tam religia jest pusta, bez życia, bez ożywczego Ducha Bożego i dlatego nie uznaję innych religii jako tych, które są dobre dla mojej wiary. Oczywiście nie oceniam buddyzmu negatywnie od strony modlitw, jakiegoś innego tła (funkcjonowania, piękna czy innych stron) - tam są piękne świątynie, jest jakiś duch modlitwy medytacyjnej i inne jakie elementy, ale patrzę na stronę obecności Boga a jeśli Go tam nie ma to religia nie jest dla mnie, bez względu na to jak jest piękna, ciekawa, jakie ma elementy.
Ale tutaj w tym temacie chciałem tylko tak ze swojej strony odradzić uczestniczenia w takim spotkaniu, bo wiem też, że niektóre środowiska mogą tak zapanować nad człowiekiem, że może odejść od wiary. Tak jak w przypadku ŚJ. Niby wierzą w Boga a jednak jest to zupełnie inna nauka a same grupy są uważane za sektę. Po co więc tracić czas na coś co może człowieka odwieść od Boga?
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 23:26, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić. | Tego się tu właśnie obawiam, że kto wierzy w nicość, uwierzy "po drodze" we wszystko. Budzi moje zapytanie owo buddyjskie rozumienie pokoju, dobra i miłości z racji braku związku transcedentalnego pomiędzy nicością, a tymi pojęciami - abstrahując już od tego, że nicość nie ma statusu ontycznego ...I tu upatruję ogromne pole do działania, bo cóż piękniejszego jest (sensu: korzystnego dla nich), od zasłaniania się rzekomą iluzorycznością pojęcia osoby?
Idąc dalej: powstaje pytanie: skąd w buddyźmie nacisk na czyny, skoro osoba jest iluzoryczna? Czynów wszak dokonuje tylko osoba! Nawet jeśli kto powie, że pojęcie osoby jest tu realne - a tylko ograniczone czasowo, to ja powiem, iż trzeba by buddyście uzasadnić dorzecznie nietrwałość ducha. Tu zaś powiedzieć trzeba, że to, co jest niematerialne - to albo trwa w czasie specyficznym dla aniołów (aevum), albo jest wieczne.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 23:41, 14 Lut 2017, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Śro 2:17, 15 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
TOMASZ-V.A.D napisał: | Ja mam takie przekonanie, że tam gdzie nie ma Boga, tam religia jest pusta, bez życia, bez ożywczego Ducha Bożego i dlatego nie uznaję innych religii jako tych, które są dobre dla mojej wiary. Oczywiście nie oceniam buddyzmu negatywnie od strony modlitw, jakiegoś innego tła (funkcjonowania, piękna czy innych stron) - tam są piękne świątynie, jest jakiś duch modlitwy medytacyjnej i inne jakie elementy, ale patrzę na stronę obecności Boga a jeśli Go tam nie ma to religia nie jest dla mnie, bez względu na to jak jest piękna, ciekawa, jakie ma elementy.
Ale tutaj w tym temacie chciałem tylko tak ze swojej strony odradzić uczestniczenia w takim spotkaniu, bo wiem też, że niektóre środowiska mogą tak zapanować nad człowiekiem, że może odejść od wiary. Tak jak w przypadku ŚJ. Niby wierzą w Boga a jednak jest to zupełnie inna nauka a same grupy są uważane za sektę. Po co więc tracić czas na coś co może człowieka odwieść od Boga? |
Ja w pełni popieram Tomasza.
Wydaje mi się, że w naszych polskich warunkach, buddyzm może ujmować ludzi, którzy nie mają wiary w Boga, mają ją słabą, albo przeżywają jakieś rozterki w wierze. Z pewnością może to dotyczyć różnego rodzaju ateistów. Oczywiście koniecznie muszą oni wierzyć w istnienie ducha ludzkiego, choć nie muszą wierzyć w Boga. I buddyści wierzą, w tej wierze tkwi cała moc tej religii. Duch człowieka ma się doskonalić, taki jest dla niego imperatyw życiowy.
Jak doskonalić? w dobru, pięknie i miłości.
Tu zaczyna się rozwiązywać cała zagadka ogromnej popularności tej religii. Bo jeśli duch za życia (inkarnacji) nie udoskonali się, to niejako za karę będzie musiał zejść na inny poziom osoby w kolejnym wcieleniu (na przykład w człowieka niższego stanu, zwierzę takie czy inne, a w przypadku wielkich win, nawet w kamień). Od tamtego stanu ten duch będzie musiał znowu ciężko pracować by się udoskonalić na drodze dobra, piękna i miłości.
I tak w kółko, z wcielenia na wcielenie, aż do końca świata, o którym buddyści nie mówią chętnie, bo ich to za bardzo nie zajmuje.
Duch (dusza) która wstąpiła na bardzo wysoki stopień rozwoju (oświecenie) może odejść do wiecznej przestrzeni na zawsze, by się w niej rozpłynąć i stanowić w ramach tej bezosobowej przestrzeni wymagający świat który podtrzymuje w egzystujących duchach wymaganie rozwoju w dobru, pięknie i miłości.
Niektóre dusze, po wejściu na stopień oświecenia zdecydowały, by się nie rozpływać w nirwanie (pustce) tylko wróciły pomiędzy ludzi z wielkiej miłości do nich, by pomagać ludziom uczyć się dobra, piękna i miłości i pomagać im się rozwijać. Te dusze nazywają się Bodhisattva i są pomiędzy nami w pewnej ilości.
Może trochę podkolorowałem po swojemu ten opis, po prostu tak rozumiem buddyzm, według tego co mi powiedzieli różni buddyści i według swoich przemyśleń.
Nigdy nie chciałem być buddystą!!!
Odkąd pamiętam w moim życiu zawsze istniał Bóg - był On osobowy i pomijając krótki okres 14 lat, gdy Go odsunąłem od siebie, by nabrać dystansu do wiary i tych wszystkich transcendencji, wiem, że On JEST. Wiem że On JEST TEN KTÓRY JEST. Czuję Go mogę Go w każdym czasie wręcz dotknąć, tak mocno Go czuję. Rozmawiam z Nim. On ze mną rozmawia. Bóg nie stoi u mnie za ścianą i nie jest milczący. Jest żywy i prawdziwy, choć nie jest cielesny. Jest Wielkim Duchem.
Pozwoliłem sobie napisać tu te parę słów na temat buddyzmu tylko do Was w Uwagach. Do Duśki przede wszystkim. Bo dla człowieka pełnego wiary chrześcijańskiej, dla człowieka wierzącego w żywego osobowego Boga, buddyzm nie ma szans go uwieść. Zamienić żywego prawdziwego osobowego Boga na bezosobową pustkę jest niemożliwością.
Dla ludzi słabych w wierze, lub niewierzących lepiej nie mówcie o buddyzmie. I trzeba uważać na różne tzw. ośrodki tego i owego, zajmujące się dziećmi, młodzieżą i pomocą społeczną. Bo one mogą być ośrodkami przy okazji podstawowej działalności niosącymi szczepienie w swoje religie.
Taka sytuacja była z ruchem MAITRI w latach 80-tych który podpinał się pod siostry zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty i działał w tym samym obszarze pomocy społecznej. Trzeba było bodaj kilku lat by biskupi w Polsce uświadomili sobie, że ruch MAITRI nie jest związany z Matką Teresą i w ogóle nie jest chrześcijański, tylko właśnie buddyjski, lub hinduistyczny (już nie pamiętam, który).
Całkiem bezpośrednio buddyści głosili i zapraszali w Polsce do ruchu ZEN, Diamentowej Drogi, buddyzmu tybetańskiego. Hinduizm w Polsce był szczepiony głównie w postaci Krishna - bardzo agresywnej kulturowo i religijnie. Bardzo był atakowany tymi religiami Wrocław - miasto wielokulturowe, otwarte na nowości i rozwój duchowy, zwłaszcza u młodych ludzi.
W Gliwicach zainstalował się religijny ruch Shinto - specyficznej religii japońskiej. W kilku miastach, m.in. w Toruniu, Szczecinku, Jaworznie i Gliwicach Ryszard Matuszewski i jego ludzie instalowali ośrodki Sufi - łagodnej odmiany islamu.
To wszystko razem, na początku lat 90 wraz z silnym rozwojem sekt różnego rodzaju (o sektach tu nic nie napisałem), stanowiło głęboki atak na Kościół. Ilość Polaków regularnie chodzących do kościoła spadł z ok. 90% do niespełna 50%.
Mimo, że o religiach jako takich, trudno mówić, że są działaniem szatana (ja tak nigdy nie mówię, ani nie myślę), to takie zmasowane działanie w Polsce z pewnością było wywołane podszeptem szatana i wobec głoszących te religie i wobec rozhuśtanych tzw. wolnością Polaków.
Ja nie widzę euforii szczęścia u znajomych, którzy weszli lata temu w inne religie. Widzę raczej frustracje, depresje i bywa, że nihilizm.
To konkretny dowód, że tylko religia chrześcijańska daje człowiekowi to, co mu jest potrzebne.W mojej opinii daje mu prawdę nie tylko o Bogu i świecie, chrześcijaństwo daje ludziom prawdę o nich samych.
Benedykt XVI, moim zdaniem najwybitniejszy teolog w historii Kościoła, próbował zmienić Kościół tak, by emanował prawdą, pięknem, dobrem i miłością i aby stało się to oczywiste w Kościele. Nie mógł tego zrobić, nie pozwolono mu, skrepowano ręce, szatan działał razem z przeciwnikami Kościoła ulokowanymi w masonerii, lobby homoseksualnym i lobby mamony.
Charakterystyczne było, ze w każdym przypadku, gdy Benedykt XVI próbował nawiązać kontakt ze światem arabskim, jak nożyce odzywała się lewica na całym świecie, w tym w USA, Israelu i Włoszech i poprzez media przeinaczano sens wypowiedzi Papieża czasem na całkiem odwrotny. Benedykta ogłoszono przeciwnikiem islamu, choć to jest kompletna bzdura i kłamstwo.
Benedykt nie miał siły z tym walczyć. To w ogóle nie jest człowiek walki. Odszedł. Teraz mamy to co mamy.
I teraz piszę konkretnie do Was, kochani.
Wiem, że każde z nas jest misjonarzem.
Nie gaście ducha.
Ta walka trwa. Benedykt nieustannie modli się za Kościół.
Pomagają Aniołowie. Jednak wygląda na to, że zgodnie z Apokalipsą siły zła na jakiś czas zwyciężą. Na szczęście na krótko.
Pracujmy nad tym byśmy byli dobrym przykładem wiary dla innych. Nie po to by się afiszować i urządzać demonstracje wiary - na to jest miejsce w święta i Boże Ciało. Po to by przyciągać do Kościoła poprzez nas osoby wątpiące i zagubione.
Duśka, mam wrażenie, że Ty masz w tych misjach bardzo ważne znaczenie. Te Twoje zwątpienia są po to by Cię wzmocnić. Wzmocnić - to znaczy nie usztywnić - tylko otworzyć na miłość do ludzi.
I nie zapomnijmy modlić się jedni za drugich. Za naszą małą wspólnotę i wszystkich nas.
To Twój temat Duśka.
Nie wiem czemu piszemy właśnie tu o tym wszystkim.
Wiem, że tak miało być.
I wiem, że miałem to wszystko napisać Wam, chociaż nie wiem dlaczego.
Z Panem Bogiem, kochani!
Amen
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Śro 2:38, 15 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
exe napisał: | Tego się tu właśnie obawiam, że kto wierzy w nicość, uwierzy "po drodze" we wszystko. Budzi moje zapytanie owo buddyjskie rozumienie pokoju, dobra i miłości z racji braku związku transcedentalnego pomiędzy nicością, a tymi pojęciami - abstrahując już od tego, że nicość nie ma statusu ontycznego ...I tu upatruję ogromne pole do działania, bo cóż piękniejszego jest (sensu: korzystnego dla nich), od zasłaniania się rzekomą iluzorycznością pojęcia osoby? |
Tu się nie ma co obawiać, to po prostu tak jest!
Mimo, ze pewien związek karmiczny jest między tym co człowiek robi a tym do czego dąży (dobro, piękno i miłość) to ani nie widać dowodów na to, że ten związek tak skutkuje, ani na to, że on w ogóle działa! Bo przecież nie wiemy jakie były nasze poprzednie wcielenia (mimo, że wierzymy, że były). Tego mechanizmu, który Wam starałem się opisać w tekście powyżej nikt nie gwarantuje, bo nie ma Boga. I koniec, tu się rozpływa atrakcyjność buddyzmu.
Mało tego, dokładnie tak jak piszesz, człowiek jest wprawdzie osobą, ale osoba nie jest wartością istotną w buddyzmie, skoro jej celem jest rozpłynąć się w nicość.
exe napisał: | Idąc dalej: powstaje pytanie: skąd w buddyźmie nacisk na czyny, skoro osoba jest iluzoryczna? Czynów wszak dokonuje tylko osoba! Nawet jeśli kto powie, że pojęcie osoby jest tu realne - a tylko ograniczone czasowo, to ja powiem, iż trzeba by buddyście uzasadnić dorzecznie nietrwałość ducha. Tu zaś powiedzieć trzeba, że to, co jest niematerialne - to albo trwa w czasie specyficznym dla aniołów (aevum), albo jest wieczne. |
Tak jest, jednak ta kwestia wymaga posługiwania się pojęciami na wyższym poziomie filozofii. Dobry, rozwijający się buddysta może o tym rozmawiać, przeciętny nie zrozumie o co chodzi. Zresztą wydaje mi się że ta prawidłowość co do istnienia ducha wynika z uniwersalizmu wprowadzonego do świata przez Stwórcę, a buddyści chyba nie bardzo wierzą w Stwórcę.
Rozmawiać można i jeśli rozmówca chce to trzeba.
Jeśli macie czystą intencję (nie jest tak, że rozmowa jest walką, w dodatku walką w której musicie wygrać, rozmowa jest rozmową wolnych ludzi, których łączy na pewien czas chęć wymiany poglądów na jakiś temat), jeśli macie wiarę to zawsze możecie przystąpić do rozmowy.
Jeśli czujecie że tracicie wiarę w wyniku rozmowy, odstąpcie i zakończcie ją. Bardzo trzeba uważać w rozmowie z ludźmi wyszkolonymi w manipulacji. Takich demagogów spotykałem w środowiskach PZPR i służb specjalnych - lata temu.
Przy nich zawsze bolała mnie głowa - od ich pokrętnej diabelskiej argumentacji. Z demagogami nauczyłem się nie rozmawiać w ogóle.
Człowiek który oddał duszę diabłu nie odda jej Wam! Nawet nie może. Ze smutkiem trzeba odstąpić od rozmowy, można natomiast za grzesznika się zawsze modlić. I trzeba.
Kościół jest ustanowiony nie dla świętych, tylko dla grzeszników!
I my grzesznicy mamy się modlić i za siebie i za innych grzeszników. Taki jest zamysł Boga, który opuszczając w widocznej postaci Ziemię, postanowił ustanowić tu Kościół. Więc módlmy się i ducha nie gaśmy. Bo Duch Święty jest nieustannie, osobowo, bardzo konkretnie wśród nas i nas wspiera, choć nie zawsze Go potrafimy ujrzeć czy odczuć.
Dla ludzi jest jedno konkretne przykazanie - byśmy się wzajemnie miłowali. Tyle i aż tyle.
I niech tak będzie teraz i zawsze.
Amen
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Śro 15:06, 15 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
No cóż Buddyzm jest religią pokoju , tak jak i Islam jest podobno też religią pokoju tylko, że między Buddyzmem a Islamem jest kolosalna różnica, zresztą widzialna. Można przecież czerpać z ich religii to, co dobre, a jednocześnie zgodne z katolicyzmem. Każdy przecież o tym doskonale wie, że w pełni Bóg objawił się w chrześcijaństwie i w osobie Jezusa Chrystusa. Tylko On daje nam zbawienie, nikt inny. Nurty filozoficzne nie stanowią zagrożenia, uczą nas spoglądania świata z różnych punktów widzenia. Bardzo dobrym przykład jest chociażby filozofia życia św. Franciszka z Asyżu. Lecąc dalej to " Księga Hioba" stawia pytania o sens cierpienia. Poprostu po ludzku nie da się tego wytłumaczyć. Jedyną możliwą interpretacją jest ta, że cierpienie jest próbą . Wracając do współczesnych nurtów filozoficznych , co podpiełabym i Buddyzm , to on uczy unikania przemocy, krzewienia pokoju, miłości i dominacja dobra występuje. Może jakieś są tam zagrożenia , myślę ,że jednak minimalne .
Są medytacje organizowane przez benedyktynów. Uczestniczą w nich, obok chrześcijan, buddyści, obok katolika zasiada Świadek Jehowy... a łączy ich pragnienie osiągnięcia spokoju, pojednania i istnienia w tym, co dobre. (...) Dopatrujmy się tego, co dobre, a doświadczymy dobra, doszukując się tego, co złe, spotkamy w końcu zło.
Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 15:07, 15 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:17, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | A po co modlić się do Buddy, skoro nawet buddyści się do niego nie modlą?
Dziwne rzeczy piszecie.
Ponadto buddyści jakich znam nie mają pretensji do chrześcijan, że się modlą do Boga. Oni są bardzo tolerancyjni, rozumieją i akceptują odmienność.
Trochę inaczej jest z buddystami Zen - tu zauważyłem, że niektórzy mają coś w rodzaju nachalnej misyjności. Ale nie na siłę i jak ktoś nie chce, to nikogo nie gwałcą. Słuchałem kiedyś takiej ich misyjnej pogadanki na YT - rozbolała mnie bardzo głowa i więcej do tego nie wracałem.
Demonów w tej religii raczej nie dostrzegłem, one tam nie mają się gdzie zaczepić, bo nie ma tam ani boga ani bożków ani figur, ani obrazów ani nic takiego. Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić. |
Nie jestem znawcą od buddyzmu, ale trochę mnie dziwi , co napisałeś. Cejrowski dostrzegł demony. Wielu lansuje buddyzm jako nie tyle system religijny, co filozoficzny, ot po prostu zbiór fajnych , mądrych filozofii .
Przy tym kompletnie ignorując kwestie duchowe.
Przypomnę słowa Cejrowskiego - ,, buddyzm to taka religia bez Boga, ale z demonami''. W filmie , gdzie padły te słowa, były też przykłady demonów i rzeźb, których wg Ciebie tam nie ma. Była tam mowa o praktykowaniu obłaskawiania demonów.
Kiedyś czytałem o wypędzaniu złych duchów w różnych religiach. Tu przypomniało mi się , że buddyzm , to praktykuje. Są nurty, gdzie do tego celów wykorzystywane są dzieci.
Buddyzm często wiąże się z okultyzmem, wróżbiarstwem. magią.
To świat zachodu spłycił pojęcie buddyzmu, podobnie jak jogę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dark dnia Nie 12:18, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:23, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
exe napisał: | maly_kwiatek napisał: | Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić. | Tego się tu właśnie obawiam, że kto wierzy w nicość, uwierzy "po drodze" we wszystko. Budzi moje zapytanie owo buddyjskie rozumienie pokoju, dobra i miłości z racji braku związku transcedentalnego pomiędzy nicością, a tymi pojęciami - abstrahując już od tego, że nicość nie ma statusu ontycznego ...I tu upatruję ogromne pole do działania, bo cóż piękniejszego jest (sensu: korzystnego dla nich), od zasłaniania się rzekomą iluzorycznością pojęcia osoby?
Idąc dalej: powstaje pytanie: skąd w buddyźmie nacisk na czyny, skoro osoba jest iluzoryczna? Czynów wszak dokonuje tylko osoba! Nawet jeśli kto powie, że pojęcie osoby jest tu realne - a tylko ograniczone czasowo, to ja powiem, iż trzeba by buddyście uzasadnić dorzecznie nietrwałość ducha. Tu zaś powiedzieć trzeba, że to, co jest niematerialne - to albo trwa w czasie specyficznym dla aniołów (aevum), albo jest wieczne. |
Czy o ludziach wierzących w demony, nadprzyrodzone moce m wróżby itp, mozńa mówić , że są ateistami?? Nie sądzę.
Ateistami, to mogą być gwiazdy show biznesu z zachodu, które nie wierzą w nic , a dla kaprysu i z próżności ogłoszą się buddystami, scientologami itp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:34, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
dark napisał: | exe napisał: | maly_kwiatek napisał: | Jeden z uczących się buddystów określił buddyzm jak największy na świecie ruch ateistyczny. Są tam ludzie, których wyznaniem jest pokój, dobro i miłość. Koło tych wartości trudno się demonom zaczepić. | Tego się tu właśnie obawiam, że kto wierzy w nicość, uwierzy "po drodze" we wszystko. Budzi moje zapytanie owo buddyjskie rozumienie pokoju, dobra i miłości z racji braku związku transcedentalnego pomiędzy nicością, a tymi pojęciami - abstrahując już od tego, że nicość nie ma statusu ontycznego ...I tu upatruję ogromne pole do działania, bo cóż piękniejszego jest (sensu: korzystnego dla nich), od zasłaniania się rzekomą iluzorycznością pojęcia osoby?
Idąc dalej: powstaje pytanie: skąd w buddyźmie nacisk na czyny, skoro osoba jest iluzoryczna? Czynów wszak dokonuje tylko osoba! Nawet jeśli kto powie, że pojęcie osoby jest tu realne - a tylko ograniczone czasowo, to ja powiem, iż trzeba by buddyście uzasadnić dorzecznie nietrwałość ducha. Tu zaś powiedzieć trzeba, że to, co jest niematerialne - to albo trwa w czasie specyficznym dla aniołów (aevum), albo jest wieczne. |
Czy o ludziach wierzących w demony, nadprzyrodzone moce m wróżby itp, mozńa mówić , że są ateistami?? Nie sądzę.
Ateistami, to mogą być gwiazdy show biznesu z zachodu, które nie wierzą w nic , a dla kaprysu i z próżności ogłoszą się buddystami, scientologami itp. | Jeśli demony nie są przedmiotem kultu - będąc bytami pomocnymi, umiejscowionymi gdzieś tam w łańcuchu karmicznym, a tym przedmiotem (może bardziej oczekiwania, niż kultu) jest "nicość", wówczas dlaczego mam nie mówić o buudyście: ateista?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 12:37, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Nie 13:45, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Ponieważ nie każdy buddysta to ateista . Znam katolików- buddystów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 14:23, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
dark napisał: | Cejrowski dostrzegł demony. |
Wybacz, gdyby Cejrowski był moim mistrzem, nie byłbym tu z Wami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 14:25, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | Ponieważ nie każdy buddysta to ateista . Znam katolików- buddystów. |
Chciałaś chyba powiedzieć katolików o buddyjskiej filozofii życia. - czy jakoś tak?
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:26, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Duśka napisał: | Ponieważ nie każdy buddysta to ateista . Znam katolików- buddystów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 14:28, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
dark napisał: | Ateistami, to mogą być gwiazdy show biznesu z zachodu, które nie wierzą w nic , a dla kaprysu i z próżności ogłoszą się buddystami, scientologami itp. |
Ateistą może być i jest w istocie każdy, kto nie wierzy w Boga.
Nie masz na to wpływu, bo wynika z wewnętrznej percepcji człowieka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Nie 16:07, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
exe napisał: | Duśka napisał: | Ponieważ nie każdy buddysta to ateista . Znam katolików- buddystów. | |
Nieszczęśliwy, sfrustrowany człowiek , który nie jest w stanie nawiązać kontaktu z Bogiem , mimo dobrych chęci szuka szczęścia gdzie indziej . Taka Ułuda Szczęścia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 17:17, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Duśka,
nie da się pogodzić buddyzmu z chrześcijaństwem w sensie dwóch religii. Można zbudować na nich jakiś synkretyzm i są znane takie przypadki. Jednak te przypadki są raczej indywidualne i nie mają zasięgu na skalę społeczną.
Mnie się buddyzm bardzo podoba, bo krzewi miłość do ludzi.
Jednak nie traktuję miłości do ludzi jak podstawy autonomicznej religii, lecz jest ona wypełnieniem mojej wiary chrześcijańskiej. Do wiary chrześcijańskiej nie trzeba mi niczego dodawać. Jest kompletna.
Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Nie 17:27, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 17:40, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
W sprawie rewelacji Cejrowskiego odbyła się kilka lat temu intensywna dyskusja, której niejako ukoronowaniem jest wywiad Gościa Niedzielnego, jaki właśnie znalazłem. Warto z uwagą przeczytać, zwłaszcza, jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się o buddyzmie nieco więcej.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Nie 18:28, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Buddyśći czczą nicośc.Główne hasło “Stać się nicością”.
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:23, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | W sprawie rewelacji Cejrowskiego odbyła się kilka lat temu intensywna dyskusja, której niejako ukoronowaniem jest wywiad Gościa Niedzielnego, jaki właśnie znalazłem. Warto z uwagą przeczytać, zwłaszcza, jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się o buddyzmie nieco więcej.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Dobra, co powiesz o ,,egzorcyzmach'' buddyjskich?
Jak widzisz temat egzorcystów katolickich, którzy widzą w buddyzmie zagrożenie duchowe.
Tu pisze człowiek, który dotknął tematu. Daję jako ciekawostkę. [link widoczny dla zalogowanych]
Tu o zagrożeniach , też jako ciekawostkę.
[link widoczny dla zalogowanych]
Daję to nie w celu okładania się po głowach, ale, że widzę, że ludzie kościoła widzą to ciut inaczej, lub różnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dark dnia Nie 20:01, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 19:46, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
dark napisał: | Dobra, co powiesz o ,,egzorcyzmach'' buddyjskich? |
Nic. Pierwszy raz widzę takie sformułowanie.
dark napisał: | Jak widzisz temat egzorcystów katolickich, którzy widzą w buddyzmie zagrożenie duchowe.
Tu pisze człowiek, który dotknął tematu. Daję jako ciekawostkę. [link widoczny dla zalogowanych] |
Egzorcyści to praktycy.
Mam do nich wielki szacunek a dla Kościoła wdzięczność, że zdecydował kilkanaście lat temu na powołanie egzorcystów kościelnych w odpowiedniej ilości.
Zagrożeniem duchowym może być wszystko, co przyciąga nadmierną uwagę i skupia ducha na sobie, np. religia, sekta, filozofia, jakieś rytuały, sport, praca zawodowa, kochanka/ek i małżonka/ek, dzieci, dosłownie wszystko.
Jest piękne i prawdziwe powiedzenie:
Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko zaczyna być na właściwym miejscu. Zachęcałbym wszystkich, by po prostu kierowali się w życiu ta zasadą a zagrożenia staną się dla nich mało ryzykowne.
PS. W podanym przez Ciebie przykładzie, nie były potrzebne egzorcyzmy, natomiast autor artykułu mówi o tym, co i ja: że buddyzm stał się dla niego zagrożeniem duchowym, bo pochłaniał go tak, że kolega tracił przywiązanie do rzeczywistości. Gdy zrozumiał, co się stało i chciał od tego odejść - miał trudności.
Co było do przewidzenia.
Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Nie 19:50, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:24, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | dark napisał: | Dobra, co powiesz o ,,egzorcyzmach'' buddyjskich? |
Nic. Pierwszy raz widzę takie sformułowanie.
dark napisał: | Jak widzisz temat egzorcystów katolickich, którzy widzą w buddyzmie zagrożenie duchowe.
Tu pisze człowiek, który dotknął tematu. Daję jako ciekawostkę. [link widoczny dla zalogowanych] |
Egzorcyści to praktycy.
Mam do nich wielki szacunek a dla Kościoła wdzięczność, że zdecydował kilkanaście lat temu na powołanie egzorcystów kościelnych w odpowiedniej ilości.
Zagrożeniem duchowym może być wszystko, co przyciąga nadmierną uwagę i skupia ducha na sobie, np. religia, sekta, filozofia, jakieś rytuały, sport, praca zawodowa, kochanka/ek i małżonka/ek, dzieci, dosłownie wszystko.
Jest piękne i prawdziwe powiedzenie:
Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko zaczyna być na właściwym miejscu. Zachęcałbym wszystkich, by po prostu kierowali się w życiu ta zasadą a zagrożenia staną się dla nich mało ryzykowne.
PS. W podanym przez Ciebie przykładzie, nie były potrzebne egzorcyzmy, natomiast autor artykułu mówi o tym, co i ja: że buddyzm stał się dla niego zagrożeniem duchowym, bo pochłaniał go tak, że kolega tracił przywiązanie do rzeczywistości. Gdy zrozumiał, co się stało i chciał od tego odejść - miał trudności.
Co było do przewidzenia. |
PRzykład nie był o egzorcyzmach, a o zagrożeniu duchowym, jak piszesz. O egzorcyzmy zapytałem.
Recepta na zagrożenia jest na pewno ok.
:wink:
Co do egzorcyzmów buddyjskich, coś musi być na rzeczy. W necie są pewne ślady:
,,Wykorzystywano do tego szeroki wachlarz technik, do których zaliczano opętanie i astrologię. W buddyzmie tantrycznym w szczególności, demony wywoływano rytualnie poprzez medium, którym zwykle było dziecko. Mówiono, że egzorcyzmy tego typu miały leczyć różne choroby, a ogólnie rzecz biorąc, zapobiegać nieszczęściu. Wróżenie stanowiło zwykle początkowe stadium egzorcyzmu. Częstym celem egzorcyzmów było przeniesienie demona, który opętał chorą osobę do ciała medium, skąd wypędzenie demona było o wiele łatwiejsze.
Jednak buddyjskie techniki nie ograniczają się tylko do egzorcyzmów i rytuałów ochronnych; często składają się one również na rytuały agresji. ''
[link widoczny dla zalogowanych]
Kiedyś leciał taki program nie do wiary. Był odcinek o nawiedzonych chałupach. Był tam wątek , o ile dobrze pamiętam o pomocy ze strony buddyjskiego egzorcysty. Było to dawno, ale coś tak kojarzę.
Jak puszukasz, w internecie , coś jest o tych praktykach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dark dnia Nie 20:38, 19 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Nie 20:43, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
dark napisał: | Co do egzorcyzmów buddyjskich, coś musi być na rzeczy. W necie są pewne ślady:
,,Wykorzystywano do tego szeroki wachlarz technik, do których zaliczano opętanie i astrologię. W buddyzmie tantrycznym w szczególności, demony wywoływano rytualnie poprzez medium, którym zwykle było dziecko. Mówiono, że egzorcyzmy tego typu miały leczyć różne choroby, a ogólnie rzecz biorąc, zapobiegać nieszczęściu. Wróżenie stanowiło zwykle początkowe stadium egzorcyzmu. Częstym celem egzorcyzmów było przeniesienie demona, który opętał chorą osobę do ciała medium, skąd wypędzenie demona było o wiele łatwiejsze.
Jednak buddyjskie techniki nie ograniczają się tylko do egzorcyzmów i rytuałów ochronnych; często składają się one również na rytuały agresji. ''
[link widoczny dla zalogowanych] |
Wiesz,
dla mnie to co widzę to jest jakaś herezja, przy pewnym zastanowieniu, można to określić jako magiczną manipulację z demonem i transportowania go od jednej osoby do drugiej.
Sorry, takie operacje nie sa wykonywane w żadnym, znanym mi rytuale buddyjskim. Samo sformułowanie "egzorcyzm", a wcześniej w tym tekście "terapia" to słowa obce w buddyzmie.
Cała ta sensacyjna zbitka wydaje się więc albo sensacją wyssaną z palca, albo jakąś sytuacją, być może mającą miejsce, ale zdecydowanie patologiczną i obcą, a nawet wrogą normalnej filozofii buddyzmu. Przecież ten demon osadzony w ciele dziecka czynił szkodę temu dziecku! Buddyści nikogo nie krzywdzą, to jest niejako Przykazanie 1.
Spojrzałem na autora, bo jest podpisany. No i wiele się wyjaśnia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Bernard Faure jest uczonym, wykształconym w dziedzinie nauk politycznych i współczesnych języków wschodnich.
Nie ma żadnego śladu w biografii, ze ma pojęcie o duchowości, czy jakiejkolwiek religii, z punktu widzenia naukowego.
I chyba już nie trzeba więcej komentarza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
MacMierz
Vexillarius
Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Rzeszów Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:37, 19 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Wrzuciłem w wyszukiwarkę hasło:buddyzm a demony i wyskoczyła strona z forum i temat zagadnienia "opętania" w buddyzmie. Ludzie rozmawiający zdaje się, że są buddystami i podają konkretne miejsca gdzie w buddyzmie mówi się o demonach. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dark
Princeps posterior
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 754
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:21, 20 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
maly_kwiatek napisał: | dark napisał: | Co do egzorcyzmów buddyjskich, coś musi być na rzeczy. W necie są pewne ślady:
,,Wykorzystywano do tego szeroki wachlarz technik, do których zaliczano opętanie i astrologię. W buddyzmie tantrycznym w szczególności, demony wywoływano rytualnie poprzez medium, którym zwykle było dziecko. Mówiono, że egzorcyzmy tego typu miały leczyć różne choroby, a ogólnie rzecz biorąc, zapobiegać nieszczęściu. Wróżenie stanowiło zwykle początkowe stadium egzorcyzmu. Częstym celem egzorcyzmów było przeniesienie demona, który opętał chorą osobę do ciała medium, skąd wypędzenie demona było o wiele łatwiejsze.
Jednak buddyjskie techniki nie ograniczają się tylko do egzorcyzmów i rytuałów ochronnych; często składają się one również na rytuały agresji. ''
[link widoczny dla zalogowanych] |
Wiesz,
dla mnie to co widzę to jest jakaś herezja, przy pewnym zastanowieniu, można to określić jako magiczną manipulację z demonem i transportowania go od jednej osoby do drugiej.
Sorry, takie operacje nie sa wykonywane w żadnym, znanym mi rytuale buddyjskim. Samo sformułowanie "egzorcyzm", a wcześniej w tym tekście "terapia" to słowa obce w buddyzmie.
Cała ta sensacyjna zbitka wydaje się więc albo sensacją wyssaną z palca, albo jakąś sytuacją, być może mającą miejsce, ale zdecydowanie patologiczną i obcą, a nawet wrogą normalnej filozofii buddyzmu. Przecież ten demon osadzony w ciele dziecka czynił szkodę temu dziecku! Buddyści nikogo nie krzywdzą, to jest niejako Przykazanie 1.
Spojrzałem na autora, bo jest podpisany. No i wiele się wyjaśnia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Bernard Faure jest uczonym, wykształconym w dziedzinie nauk politycznych i współczesnych języków wschodnich.
Nie ma żadnego śladu w biografii, ze ma pojęcie o duchowości, czy jakiejkolwiek religii, z punktu widzenia naukowego.
I chyba już nie trzeba więcej komentarza. |
Użyłem słowa egzorcyzm, jak i sam artykuł. Myślę, że jest to pewnego rodzaju metafora. Słowo egzorcyzm odnosi się do katolickiego rytuału. To powszechie wiadomo. JEdnak podobne działania spotyka się w kościele prawosławnym, anglikańskim, czy niektórych protestanckich i niekiedy mówi się o egzorcyzmie, gdyż to słowo lepiej się kojarzy.
Ja nawiązując w swoim wątku do słowa egzorcyzm, chciałem bardziej zwrócić uwagę na istnienie świata duchowego w buddyzmie, a nie tego,co słowo dokładnie oznacza. :wink:
Z drugiej strony wg biblii złe duchy można wywalać mocą imienia Jezus, i dokonają tego CI, którzy mają wiarę. Nie wiem, co robią w takim razie ewentualnie buddyści i czyją mocą.
Przy okazji, gdzies na forum widizałem, że znawca pisał, że jest coś takiego jak sutra 7, gdzie buddyzm odnosi się do demonów . Nie wnikałem w temat. Co to jest ta sutra 7 wg Ciebie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dark dnia Wto 17:27, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13590
Przeczytał: 11 tematów
Pomógł: 378 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:37, 20 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Tu widzę Bracie dark pewien szkopuł: otóż analogia metaforyczna nie ma statusu analogii właściwej, a więc w metaforze nie ma wspólnego analogatu proporcjonalnego (analogonu) - jest tylko kryterium podobieństwa przeżyciowego. Stąd mówienie o egozrcyzmach to tu, to tam jest dość nieadekwatne do rzeczywistości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maly_kwiatek
Gość
|
Wysłany: Pon 23:31, 20 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze - ja nie jestem specjalistą od buddyzmu :D
Po drugie - nie mam ochoty zgłębiać tej dziedziny, tyle ile wiem, mi wystarcza :)
Po trzecie - to nie jest tak, że buddyzm jest wolny od złych duchów. Wiara w złe duchy jest oczywista w Indiach, gdzie buddyzm ma źródła. Z pewnością też ten system religijny i filozoficzny nie zostawia swoich członków bez środków obrony wobec tych istnień. Jednak w praktyce moich kontaktów z buddystami nie spotkałem się by oni o tym w ogóle mówili, ani tym bardziej, by mieli z tym jakieś problemy.
Przegląd internetu, jak sam zauważyłeś wskazuje to zjawisko marginalnie i niejako jako widoczne z zewnątrz, opisywane zestawem słów obcych dla buddyzmu.
No i kończąc, nie jestem jakimś specjalnym obrońcą czy propagatorem buddyzmu. Nie jestem też przeciwnikiem. Ruszyło mnie, gdy rzucono podejrzenie, że w medytacji przyjdzie demon, tylko dlatego, że medytacja jest wschodnia. Demony często sprowadza strach. Zwłaszcza strach przed demonami. Warto to mieć na uwadze, kochać Boga, tulić się, a przynajmniej nie odwracać od Jezusa i niczego się nie bać. I być szczęśliwym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duśka
Gość
|
Wysłany: Wto 19:59, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Ludzie szukają duchowości nieskrępowanej i wolnej. Niezależnie od tego, czy jesteśmy gorliwymi wyznawcami jakiejś religii, czy ateistami – pozostajemy istotami duchowymi. A dlaczego ludzie tak chętnie poszukują innej formy uduchowienia poza kościołem - ponieważ ( tak uważają), że religia wprowadza niezdrowy system życia duchowego, który jest oparty na strachu i wymogu posłuszeństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|