|
KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 10:49, 19 Gru 2015 Temat postu: Mt 1, 18-24 Jezus urodzi się z Maryi zaślubionej Józefowi, p |
|
|
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.
Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami».
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Gniazdko...
Dziś ja mogłabym tę Ewangelię tak napisać ( o sobie oczywiście ) :
Z moim małżeństwem było tak.
Miałam męża ateistę, żyłam w związku niesakramentalnym, mam syna z tego związku. Kiedy ja ciężko zachorowałam, stając w obliczu śmierci przeżyłam swe nawrócenie , mąż odszedł. Nie stawiałam sprzeciwu , nie rozumiałam jedynie. Uznałam też , że ze względu na moje nawrócenie będzie to dla mnie lepsze.
Dziś w Ewangelii zobaczyłam jednak coś. Zobaczyłam siebie jako egoistkę, której stało się wygodnie , a z czasem coraz bardziej wygodniej , jak widzę. Nie zastanawiałam się nad tym , co Bóg do mnie mówił o pewnych dwóch zdarzeniach z mężem (już byłym mężem wtedy), a ja akurat zrobiłam przeciwnie . Jak dziś spojrzałam na to, zobaczyłam , jak Jezus mówił o wzajemnym uświęcaniu się w Nim męża i dzieci w takim związku, to ja zareagowałam jedynie mową do syna „ jak tata będzie chciał do nas wrócić , to go przyjmę”, gdy Bóg nakazał mi milczeć w pewnej sprawie , to i owszem spróbowałam, ale gdy skrupiać się w pewnym momencie zaczęło na synu, nie wytrzymałam i na dodatek to był moment podjęcia decyzji o odejściu całkowicie z firmy męża. Dziś miałam myśli...co Ty, Panie wtedy chciałeś ode mnie…? Niestety wtedy mi to do głowy nie przyszło, że słowa Jezusa mogły dotyczyć naszej przyszłości, myślałam , że tyczą się danej chwili i sytuacji , w których się znajdowałam.
Patrząc na to , co zrobił dziś św. Józef widzę brak swego rozeznawania , faktem jest , że wtedy na ten temat niewiele wiedziałam i nie winię siebie za to. Dziś zobaczyłam jednak swoje krótkofalowe myślenie, a Bóg myśli inaczej i widzi całość i pragnie zbawienia wszystkich.
Dwojakie mi myśli chodzą więc po głowie….powrót męża jest możliwy i brak mojej modlitwy o jego nawrócenie , brak troski o jego zbawienie, a mój syn – jak spojrzę na wczorajsze rozważanie o rodowodzie, ma ziemski korzeń przecież właśnie w nim i jego rodzinie. Do tej pory jedynie mężowi błogosławiłam i modliłam się o jego zdrowie, bo jest chory. Kwestie jego nawrócenia przerzuciłam na jego partnerkę , która jest z nim od naszego rozstania, osobę wierzącą, obecnie już teraz wdową , ale niestety o ślubie przed Bogiem nic nie wspominającą .
Dziś rozmawiałam z pewnym młodym, Bożym człowiekiem, który mi przypomniał poprzez swoje rozważania na pewien temat, że mamy Rok Miłosierdzia, czas dany nam , by co niektórzy może powrócili na łono Kościoła…a może w ogóle po raz pierwszy z tym Kościołem się złączyli...
Trochę zabolało mnie więc to moje spokojne gniazdko, które sobie uwiłam… Jak św. Józef chciałam dobrze podług siebie, św. Józef posłuchał, a ja nie słyszałam...
Modląc się za obcych mi ludzi, o ich nawrócenie , nie pomyślałam o byłym mężu. Od dziś więc już modlitwa o nawrócenie , o wypełnienie się woli Bożej nie tylko we mnie ale i w nim,, będzie płynąć...
Dziękuję Ci , Panie mój, że mi to pokazałeś…
Przyjmę każde Twe rozwiązanie, w tej chwili nie wiem jakie masz plany, Panie , ale Tobie przecież ufam...[/b]
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
TOMASZ-V.A.D
Gość
|
Wysłany: Nie 1:22, 20 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
To co przedstawiłaś było wręcz genialne. Właśnie o to chodzi w chrześcijaństwie - aby zobaczyć siebie jako kogoś całkowicie bezradnego i zależnego od Boga. O to tez chodzi w prawdziwym nawróceniu - aby widzieć swój upadek, swoje grzechy i zrozumieć, że było to złe, ale dzięki Bogu powstałaś z upadku i idziesz właściwą drogą.
Mogę tylko powiedzieć: JESTEŚ WZOREM DO NAŚLADOWANIA DLA KAŻDEGO GRZESZNIKA. Nie dlatego, że postępowałaś źle, ale dlatego, że zobaczyłaś to wszystko oczami wiary, usłyszałaś głos Boga, który mówi :"wstań i idź, oto ja poprowadzę ciebie właściwą drogą." Wstałaś i poszłaś tą drogą. Widać, że rozumiesz sens chrześcijaństwa. Idź tą drogą cały czas i nie zbaczaj z niej nigdy.
Co do męża: módl się za niego cały czas, módl się także za wszystkie rodziny, bo szatan szaleje i je niszczy. To swego rodzaju pokuta i ogromna pomoc dla rodzin, także dla dzieci - aby nie zaznawały rozpadu rodziny. Myślę, że bardzo dobrym sposobem na wynagrodzenie (o ile dobrze zrozumiałem to twój mąż nie żyje ? ) jest - jeśli moje przypuszczenie czy też zrozumienie, że twój mąż nie żyje już - chodzenie na grób męża i modlitwa za niego a także zamawianie mszy w jego intencji w każdą rocznicę jego śmierci a nawet urodzin. To wspaniały gest względem twojego męża.
Jeśli chodzi o sam fragment: postąpiłaś jak Józef, który usłyszał głos Boga i poszedł za nim. Tylko ty poszłaś po upadku, więc jest to wspaniale. Ja także widzę w tym czytaniu podobne działanie: Bóg mnie podniósł, abym poszedł za Jego głosem.
Droga chrześcijanina jest trudna, często może naznaczona cierpieniem, ale warto nią iść, warto się zmagać z trudnościami. Mamy lepsze warunki niż Jezus. On był od początku królem a urodził się w takich warunkach. Kimże my jesteśmy, że mamy takie warunki, lepsze niż Jezus? Jesteśmy tylko ludźmi a On był królem.
Ale stoimy także wysoko. Wiesz dlaczego? Ponieważ jesteśmy dziećmi Boga: tymi bezradnymi, upadającymi, potrzebującymi Jego ciągłej pomocy, ale jesteśmy Jego dziećmi. On dał nam życie, On cały czas jest przy nas. Jest jednak coś więcej: On ofiarował swojego Syna z miłości do nas, pozwolił Go ukrzyżować jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy, abyśmy mogli żyć wiecznie: tacy wielcy grzesznicy jak my. Czyż to nie wspaniałe?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pon 6:39, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Mój mąż żyje, to osoba z którą teraz on jest najpierw była osobą rozwiedzioną , podczas gdy już byli razem, mąż tej kobiety zmarł.
Przepraszam za to niedociągnięcie, ale faktycznie mogłeś to tak zrozumieć .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|